Tuesday, August 24, 2010

Moja droga do wiary 1

Jeden/jedna z czytelnikow/czytelniczek mojego bloga zadal/zadala mi takie oto pytanie:
"Czy Twoja religijność wynika właśnie z tego, że mieszkasz w USA? ( w sensie, że może samo życie w tym kraju wpłynęło tak na Twoją wiarę).Tak jak zauważył Anonim, Polska jest katolicka, ale każdy bierze sobie z nauk Kościoła, to co jest dla niego wygodne"
Z przyjemnoscia na nie odpowiem. Ciesze sie, ze mam okazje dac swiadectwo mojej wierze. Odpowiedz bedzie w odcinkach, pisze w przerwie na lunch, pewnie dokoncze, jak wroce do domu.

Gdyby jakies 5 lat temu ktos zapytal mnie, czy wierze w Boga, moja odpowiedz brzmialaby: "wierze w sile wyzsza i porzadek w przyrodzie".
Moj okres zwatpienia w istnienie Boga zaczal sie, gdy bylam nastolatka. Przyznam szczerze, ze religia jako taka nie pomagala mi i nie dawala mi zadnych odpowiedzi, jedynie zwatpienie i poczucie winy. Oczywiscie, staralam sie byc dobrym czlowiekiem, zyc wedlug ogolnych zasad przyzwoitosci, ale bycie Chrzescijanka (katoliczka) bylo dla mnie za trudne. Wiele zasad/prawd/dogmatow kosciola katolickiego uwazalam za pozbawione sensu i nie zylam wedlug nich. Czulam, ze postepuje obludnie uwazajac sie za katoliczke i wybierajac z wiary katolickiej akurat to, co jest dla mnie wygodne, a odrzucajac to, co nie zgadza sie z moim swiatopogladem.  Nigdy tez nie czytalam Biblii, znalam jedynie pare historii, ktorych uczylam sie w dziecinstwie na lekcjach religii.
Przeprowadzilam sie do Stanow. Wiekszosc poznanych przeze mnie Amerykanow wierzyw Boga i, co ciekawe, nie wstydzi sie o tym mowic. Pare razy z Mezem poszlismy do kosciola, przeczytalam pare fragmentow Biblii, ale raczej z ciekawosci,, a nie z pragnienia bliskosci ze Stworca.
Pod koniec roku 2008, w przeddzien Sylwestra, przeprowadzilismy sie do Californi, stanu, w ktorym wychowal sie moj Maz. Jako, ze nie mielismy zadnych planow Sylwestrowych pojechalismy z Mezem do kosciola Adwentystow Dnia Siodmego: "Chcialbym, zebys poznala moja rodzine i przyjaciol, z ktorymi sie wychowalem" powiedzial M.
Pomysl spedzenia Sylwestra w kosciele wydawal mi sie zupelnie poroniony, ale, jak juz wspomnialam, zadnych innych planow nie mielismy, a rodzine i przyjaciol Meza i tak chcialam poznac.
Na koscielnej imprezie Sylwestrowej ujrzalam mase ludzi, ktorzy nie tylko razem sie modlili, ale takze spiewali, smiali sie, grali w rozne gry... widac bylo, ze dobrze sie ze soba czuja. Po raz pierwszy zobaczylam, ze bycie Chrzescijaninem moze przyniesc komus w zyciu radosc.

3 comments:

  1. Czekam na dalszy ciąg! Bardzo mnie zaciekawiła Twoja zmiana wiary(jak już wspominałam szczególnie w kontekście życia w USA).Ja sama się zastanawiałam nad zmianą, ale na protestantyzm, gdyż katolicyzm nie jest mi bliski- jednak zabrakło mi odwagi i 100% przekonania. O Adwentystach Dnia Siódmego nie wiem prawie nic, tak więc chętnie dowiem się więcej.

    Pozdrawiam, m.

    ReplyDelete
  2. Jak juz wspomnialam, ciesze sie, ze moge dac swiadectwo swojej wiary. Ciesze sie, ze moge podzielic sie Dobra Nowina :).

    ReplyDelete
  3. @m.
    Nie wiem czy wiesz, ale kościół Paulinki jest właśnie protestancki. Piszesz, że chcesz wyemigrować do nas, protestantów. Ciężki wybór przed tobą. Pewnie wiesz że nie ma czegoś takiego jak kościół protestancki sam w sobie. Na miano tego kościoła składają się dziesiątki albo nawet setki mniejszych denominacji protestanckich, jak np. Baptyzm, Adwentyzm Dnia Siódmego, Kościół Ewangelicko-Reformowany i wiele wiele więcej. Podzielone są na 2 reformacje i różnią się niewiele między sobą, więc musisz właściwie poznać przynajmniej trochę każdy z nich, żeby wybrać ten właściwy dla siebie. Ja już wybrałem i jestem szczęśliwy. Paulina jak widzę też :) Na początku poczytaj, pogadaj z pastorami. Bardzo dobrze by było, gdybyś potem poszła na nabożeństwo, całkowicie bez zobowiązań. Zobaczysz że sama się wkręcisz. Ja wybrałem dla siebie baptyzm. Gdy poszedłem pierwszy raz czułem coś, czego nigdy nie czułem w katolickim - byłem tam chciany. Ludzie, których nie znałem podchodzili do mnie, witali się, przytulali i rozmawiali, jakbyśmy znali się od lat. Poczułem silną więź z tymi ludźmi. Kolejna sprawa do miejsce Boga - czuje się Jego obecność i uwielbienie jest świetne. Daję Ci takie rady, jak ja robiłem. Też nie miałem pewności, ale to przyszło z czasem. Nikt nie karze Ci od razu brać chrztu. Pochodź trochę, zobacz co i jak.

    Wierzę, że Ci się uda :)

    Buźka:)

    ReplyDelete