Wednesday, February 11, 2009

Niech zyje kryzys!

Po wyjsciu do klubu z moimi nowymi kolezankami postanowilam sprawic sobie nowa garderobe. Nie przypuszczalam, ze style i zwyczaje sa tak rozne w roznych czesciach Stanow. W moich wyjsciowych ubraniach, ktore nosilam w Iowa, wygladalam jak szara mysz.
Odwiedzilam kilka sklepow, w tym Forever 21 i Kohl's. Mnostwo rzeczy bylo przecenionych o 60- 80 procent, i to nie jakies "odrzuty", ale calkiem przyzwoite ubrania. Nabylam 2 bluzki, pasek, pare bransoletek i dwie pary spodni. W rece wpadla mi rowniez bardzo ladna sukienka, ktora kosztowala $30 ale jakims cudem znalazla sie na wieszaku z rzeczami na wyprzedazy. Podeszlam do kasy aby dowiedziec sie, cena zostala juz zredukowana, czy tez sukienka zostala przypadkowo ulokowana w tym wlasnie miejscu.
- To pomylka- stwierdzila ekspedientka- sukienka naprawde kosztuje $30... ale moge pani dac specjalna znizke 80%.
!!!
Z takiej znizki grzech nie skorzystac.

Kto powiedzial, ze kryzys gospodarczy jest zly?

Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze ci, ktorzy maja wielkie inwestycje lub graja na gieldzie, nie sa obecnie w najlepszej sytuacji, jednak ludzie tacy jak ja nie maja sie o co martwic. I jeszcze moga sie bardzo przyzwoicie ubrac za niewielkie pieniadze. Teraz bede blyszczec na wszystkich przyjeciach. Musze jednak uwazac: jeden nieostrozny ruch i wszyscy zobacza mnie pol naga (kalifornijskie ubrania sa zrobione z... hmm.... bardzo niewielkiej ilosci materialu, ktory lubi sie rozchylac w najbardziej niespodziewanych momentach).

Wednesday, February 4, 2009

Smalec

Kilka godzin temu A z kolega M robili sobie BLT sandwich (czyli kanapke z boczkiem, salata i pomidorem) i jak zwykle po sobie nie posprzatali. Gdy pol godziny temu weszlam do kuchni, oczom moim ukazal sie widok niezwykly i kuszacy: smalczyk na patelni.
Wprawdzie nie do konca gotowy, brakuje jeszcze jabluszka i cebulki ale wyglada apetycznie, moze by tak sprawdzic, czy sie nada... jest juz grubo po 10 w nocy, normalnie nie pozwalam sobie na jedzenie o tak poznej porze, ale co to szkodzi, ten jedyny raz, nikt sie nie dowie... tylko kawaleczek chlebka, w lodowce jest tez korniszonek, no nie jest to ogorek kiszony, ale przeciez musze sprawdzic, musze sie przekonac, czy sie nada do pozniejszej konsumpcji...

Nadal sie.
Maz i M, zobaczywszy mnie w kuchni spozywajaca chleb z zawartoscia patelni i zagryzajaca korniszonem, wykrzywili sie z obrzydzeniem. O godzinie 11 kroilam cebule i jablko aby dodac je do tluszczu i sporzadzic ten polski przysmak.
Nie moge sie doczekac jutra. Chyba bede musiala podwoic czas spedzony w fitness klubie.
Po raz pierwszy ciesze sie, ze A nie umyla patelni.

Sunday, February 1, 2009

Tradycja i nowoczesnosc

Co sobote chodzimy z Mezem do Indonezyjsko-Amerykanskiego kosciola Adwentystow Dnia Siodmego.
Sala zawsze wypelniona jest Indonezyjczykami i osobami chinsko- indonezyjskiego pochodzenia (plus jeden Afroamerykanin, plus jedna biala kobieta, zgadnijcie kto). Msza prowadzona jest w dwoch jezykach, angielskim i indonezyjskim. Kazanie jest zwykle tlumaczone: jesli mowi pastor- na angielski, a jesli inna, angielskojezyczna osoba- na indonezyjski. Tlumacze zmieniaja sie, tak, jak wszyscy prowadzacy msze (kazdy ma obowiazek udzielac sie w jakis sposob). Najstarsi i najbardziej szanowani czlonkowie kosciola nazywani sa starszyzna.
Pastor mowi lamana angielszczyzna, ale jego kazania (mimo, iz sa tlumaczone) porywaja. Ma w sobie niezwykla pasje i charyzme, do tego jeszcze swietnie spiewa.
26 stycznia to pierwszy dzien Chinskiego Nowego Roku. W zeszla sobote osoby z korzeniami chinskimi ubraly sie odswietnie w kolorowe koszule i sukienki z haftowanymi smokami.
Kazda msza zawiera w sobie czesc dla dzieci. Ostatnio historie dla najmlodszych opowiadal B, kolega Meza z dziecinstwa. Po wszystkim pogratulowalam mu dobrej roboty i zainteresowalam sie, skad zna taka fajna opowiesc.
- Dziekuje- odparl B- historie znalazlem w internecie.
Kosciol dotrzymuje kroku postepowi technologicznemu: mamy tu cyfrowy rzutnik, ktorym wyswietlane sa na ekranie slowa piosenek, zdjecia i cytaty z Biblii. Ostatnio zaskoczyl mnie jeden pan, nalezacy do starszyzny kosciola, ktory w trakcie mszy czytal sobie Biblie... z ekranu iPhone'a. To samo robil moj Malzonek.
Pieniadze na ofiare zbierane sa do specjalnych woreczkow. Niektorzy wrzucaja rowniez czeki.
Po kazdej mszy wszyscy udaja sie na wspolny lunch do sali bankietowej przy kosciele. Serwowane sa tradycyjne indonezyjskie potrawy: ryz, ostra zupa, jajka gotowane z tofu, kluski... Po lunchu wszyscy wsiadaja do swoich samochodow (niektorych bardzo ekskluzywnych) i jada do domu. W poniedzialek ida do pracy. Wiekszosc czlonkow kosciola pracuje w branzy zdrowotnej: sa lekarzami, pielegniarzami lub pracownikami biur w szpitalach (bardzo szanowane i dobrze oplacane zawody w Ameryce).

Tak wlasnie tradycja miesza sie z nowoczesnoscia.