Thursday, December 22, 2011

Lecę do Polski.

Przybywam w piątek rano.

Im częściej latam do Polski, tym mniej czasu zajmują mi przygotowania. Juz sama decyzja była z gatunku tych "last minute". Znaczaco wplynal na nia fakt, iz dali nam w pracy tydzień wolnego miedzy świętami a Nowym Rokiem.
Prezenty dla rodziny nabylam za jednym zamachem na Amazon.com.
Dziś wieczorem, w ciagu 2 godzin, spakowalam walizkę. Nawet jej nie zwazylam: jest tak lekka, ze na pewno zmieszcze sie w limicie.
Nawiasem mówiąc, nawet nie sprawdzilam, jaki wogole obecnie jest ten limit. Taka ze mnie ignorantka :)
Będzie sie trzeba o to zapytać przed powrotem, żebym wiedziała, ile paczek "Michalkow" mogę przywieźć mężowi :) .

Monday, December 12, 2011

Sukces kulinarny

Mąż należy do osób, które niełatwo usatysfakcjonować kulinarnie. Moje potrawy komplementuje średnio raz do roku.
Tak mi teraz przyszło do głowy, ze może to ze moze, po prostu, to ja jestem mierna kucharka...?
No ale do rzeczy:
Ugotowalam dziś pseudoindyjska potrawę: ziemniaki i kalafiora z ziarnami gorczycy i pasta Vindaloo, do tego ryż i fasolka szparagowa. Po spróbowaniu stwierdzilam, ze jest to jedna z najlepszych potraw, jakie udało mi sie popełnić. Dumna i blada obserwowałam Męża, pochlaniajacego jedna porcje, a pózniej udajacego sie do kuchni po dokładkę.
- Widze, ze ci smakuje, skarbie- zagailam.
- No przecież trzeba sie tego jakoś pozbyć- odparł Mąż.
:)


- Posted using BlogPress from my iPhone

Thursday, December 8, 2011

Wiatr

Kilka dni temu rozmawialam z kolega z Californi. Mowil mi, ze wieja tam dosc potezne wiatry. Sluchalam z umiarkowanym zainteresowaniem.
Wczoraj inny znajomy, moj ex-sasiad, przyslal mi zdjecia Sierra Madre, miasteczka w ktorym mieszkalam:






(zdjęcia zrobione przez Chris Lawrence, i do niego należą)

Predkosc wiatru dochodzila do 225 km/h.

Tuesday, December 6, 2011

Snieg!

W nocy, ku mojej wielkiej radosci, spadl snieg. 
Maz, uslyszawszy moje podekscytowane okrzyki, obrocil sie w lozku na drugi bok i oswiadczyl, ze nie wychodzi dzisiaj z domu. 
Rowniez w pracy nikt nie podzielal mojego entuzjazmu. 
Po powrocie do domu okazalo sie, ze jakas dobra dusza przykryla nasze drewno do kominka plastykowa folia, zeby nam nie zamoklo i nie zamarzlo. 
Ciekawe kto.