Friday, September 30, 2011

Sama

Za pol godziny odwioze Meza na lotnisko. Michael bedzie pracowal i latal po calych Stanach i wroci do domu... 30 pazdziernika. Do 30 pazdziernika bede sama.
Mam 30 dni na:
- pozbycie sie doniczek, kanapy, lozka, klimatyzatora i 2 szafek,
- zmiane oleju i tylnich hamulcow w samochodzie,
- zainstalowanie haka holowniczego,
- znalezienie pudel,
- spakowanie wszystkiego do pudel,
- wynajecie przyczepy,
- nauke jazdy z przyczepa,
- spakowanie wszystkiego do przyczepy tak, zeby sie zmiescilo,
- wykonanie wielu, wielu telefonow, majacych na celu zamkniecie konta w gazowni, elektrowni, klubie fitnessu, przekierowanie poczty do Iowa.

Spokojnie. Tylko spokojnie.

Monday, September 26, 2011

5 Rocznica Slubu

5 lat temu poslubilam Michaela.
Dzis przyjaciele dali mi medal za wytrwalosc:


:)

Monday, September 19, 2011

Przeprowadzka #4

Ze szkola, jak wiadomo, mi nie wyszlo.
Chce zmienic prace. W tej sie juz nie rozwijam.
Californijski klimat mi nie sluzy.

A Maz dostal oferte pracy.
W Iowa.

Zrobilam bransoletke z konopii

Thursday, September 8, 2011

Burning Man

W czasie, gdy ja bylam w Palm Springs, Maz pojechal do Nevady na festiwal Burning Man.
Wytlumaczenie, czym jest Burning Man, komus, kto nigdy tam nie byl, jest bardzo trudne, jednak sprobuje wyjasnic w kilku punktach:
- Burning Man to camping na pustyni. 50000 ludzi. Slownie: piecdziesiat tysiecy. Na pustynie zabierają wszystko, czego bedą potrzebowac do przeżycia. Wode. Jedzenie. Ubranie odpowiednie na goracy dzien i na zimna noc. Po festiwalu, uczestnicy zabierają ze soba wszystkie odpadki i smieci, w myśl zasady "nie zostawiaj śladu".
- Burning man to festiwal, na ktorym mozna robic, co sie tylko chce. Mozna wyrazic siebie w taki sposob, w jaki ma sie ochote (o ile nie zagraza to innym). Mozna chodzic wokolo na golasa. Mozna pomalowac sie na czerwono. Mozna przebrac sie za wielkanocnego kroliczka. Wszystko jest dozwolone. Wolność jest hasłem przewodnim.
- Burning Man to handel wymienny. Tutaj pieniądz nie ma wartości. Na pustyni nie mozna kupic nic, z wyjatkiem lodu i kawy. Mozna tez, oczywiscie, obdarowywac sie nawzajem, nie oczekujac niczego w zamian.
- Burning Man to instalacje artystyczne i dziela sztuki (czesto zrobione z materialow recyklingowanych lub odpadków nieorganicznych) umieszczone w roznych miejscach piecdziesieciotysiecznego miasta.
- Burning Man to płomień. Ogromny. Wieczorami, w asyscie strazakow, palone sa instalacje, takie jak wielki Kon Trojanski, Swiatynia Przemiany, zbudowana z materialow recyklingowanych oraz postac czlowieka na wielkiej piramidzie (od ktorej to postaci wziela sie nazwa festiwalu: Burning Man).
- Burning Man to dwa kolka. Rower jest najpopularniejszym środkiem transportu. Po głównym placu miasta można jeździć samochodem tylko wtedy, jeśli jest on przekształcony w potwora/osmiornice/rybę/statek, lub coś w tym rodzaju.
- Burning Man to hipisi.
- Burning Man to wszechobecny pyl.

Pomimo, iz uwielbiam sztuke nowoczesna, nie wybrałam sie na festiwal. Po pierwsze- nie znoszę upałów. Po drugie- nie znoszę tłoku. Do tej pory postrzegalam Burning Man jedynie w tych dwóch kategoriach: upał i tłok.
Michael od wielu lat chciał pojechać na Burning Man, wybrał sie wiec z kolega. Ja odpuscilam myśląc, ze nie bede Mezowi psuc wycieczki zycia narzekaniem na pogode i tlumy.
Po obejrzeniu zdjęc zaczelam zalowac (wszystkie fotografie zamieszczone w tej notce zostaly zrobione przez Michael Sinaga i naleza do Michael Sinaga):

















W przyszłym roku jedziemy razem.

Jesli macie ochote dowiedziec sie wiecej:
strona festiwalu: http://www.burningman.com/
zdjecia festiwalu: http://www.flickr.com/groups/burningman/

Tuesday, September 6, 2011

"Odwaz sie byc liderem" - seminarium dla liderow mlodziezy w kosciolach Adwentystow Dnia Siodmego



W swiateczny weekend (amerykanskie Swieto Pracy) bylam w Palm Springs na seminarium dla liderow mlodziezy w kosciolach Adwentystow Dnia Siodmego, zatytuowanym "Odwaz sie byc liderem" (to prawda, czasem brak odwagi).
W hotelu Renaissance zebralo sie ponad 400 przedstawicieli roznych kosciolow z Poludniowej i Poludniowo- Zachodniej Californi. Przewazala mlodziez. Spedzilismy 3 dni na wspolnych modlitwach, rozmowach, sluchaniu wykladow i mow.



Noca i o swicie korzystalismy z hotelowego basenu i silowni. Wczesne wstawanie, pozne chodzenie spac oraz bogaty program w ciagu dnia sprawily, ze wrocilam z jednej strony strasznie zmeczona (przez caly tydzien chodzilismy z Mezem spac juz o 9 wieczorem), a z drugiej wzmocniona duchowo i bardzo oderwana od biurowej rzeczywistosci.



Po raz pierwszy mialam okazje brac udzial w tego typu imprezie, mam nadzieje, ze uda mi sie uczestniczyc w nich czesciej. Korzysci z seminarium sa naprawde nieocenione: nie tylko uczylam sie technik, ktore potrzebne sa liderom, ale rowniez uczylam sie wiele o samej sobie. Mialam tez okazje spedzic czas z przyjaciolmi, z ktorymi w ciagu tygodnia ciezko sie spotkac.
Nawiasem mowiac: za 2 noce w 5-gwiazdkowym hotelu, 1 obiad, 1 lunch, 2 sniadania i uczestnictwo w programie, zaplacilam jedynie $100. Reszte pokryl nasz kosciol oraz Southern California Conference (to sie chyba tlumaczy: Diecezja Poludniowej Californi).

Thursday, September 1, 2011

Drobna refleksja

Praca jest potrzebna dla higieny psychicznej. Nawet, gdybym miala mase pieniedzy i nie potrzebowala pracowac do konca zycia, zatrudnilabym sie gdzies, zeby zachowac rownowage.

Tak myslalam kiedys.

Teraz uwazam, ze najfajniej by bylo, gdybym miala kupe kasy i nie musiala pracowac wogole. Codziennie oddawalabym sie sztuce i grze na gitarze.
O.