Saturday, April 14, 2007

Pierwszy kontakt

Atlanta, Georgia.

Pierwszy dzien w USA. Szok. Wszystko kilka razy wieksze niz w Polsce (wliczajac ludzi).

Informacje wyszukane wczesniej w internecie okazuja sie dziwnie nieprzydatne: stacji Grayhounda nie ma tam gdzie powinna byc. Stoi tylko zamknieta na 4 spusty budka. Probuje pytac o pomoc czarnych kierowcow innych autobusow ale bardzo mi ciezko zrozumiec ich akcent.
Moj telefon nie dziala (co bylo do przewidzenia).
Paru przechodniow, slyszac moj zabawny akcent, zatrzymuje sie i pyta czy czegos nie potrzebuje. Jeden facet wyciaga komorke i dzwoni do informacji, pyta o najblizsze czynne stacje Grayhounda (przecietny Polak- jesliby juz ewentualnie zdecydowal sie pomoc- prawdopodobnie wskazalby mi najblizsza budke telefoniczna) a potem wyciaga w moja strone reke z telefonem i pyta, czy nie potrzebuje jeszcze gdzies zadzwonic.
No prosze, nie boi sie, ze zabiore i uciekne. Ja bym sie bala.

Wychodzi na to, ze do najblizszej stacji Grayhounda musze pojechac metrem. Jakas pani, ktora falszywe informacje w internecie zapedzily do tej samej budki, przysluchuje sie naszej konwersacji po czym stwierdza:
- Ja tez ide do metra, chodzmy razem, bedzie razniej.
No wiec idziemy.
Trzeba zaplacic za bilet a tu sie okazuje ze ja mam tylko zabrane z Polski banknoty studolarowe. Ale nic nie szkodzi, kobieta wrzuca kilka monet dla siebie i dla mnie, wprawiajac mnie tym samym w niesamowite oslupienie.
Jak to jest, ze kiedy na dworcu lub przystanku autobusowym podchodzi do nas czlowiek i prosi o pare groszy bo zabraklo mu do biletu, odwracamy glowy? Moze jestesmy przekonani ze to nie chodzi o bilet tylko o wodke i odzywa sie w nas poczucie moralnosci "na wodke nie daje"? Moze boimy sie ze gdy wyjmiemy portfel to mozemy go juz wiecej nie zobaczyc? Ale co jesli mamy te drobne w kieszeni, jesli nie musimy wyciagac portfela?
To przeciez tylko kilka groszy. Nie zbiedniejemy.
Wstyd przyznac ale ja z reguly tez mowie "Nie mam drobnych".

Podroz metrem umilamy sobie rozmowa.
Wysiadamy razem. Pani tlumaczy mi jak dojsc do przystanku Grayhounda po czym zyczy mi powodzenia i zegnamy sie.

So far so good.

2 comments:

  1. Bylabym zdziwiona gdyby ludzie zareagowali inaczej, LOL
    Podejrzewam, ze po 25 latach w US mialabym problem ze znalezieniem sie w PL.

    ReplyDelete
  2. Tez mi sie wydaje, ze za pare lat bede zdezorientowana :). Nawet teraz, jak przyjezdzam do Polski, to zdarza mi sie byc zdziwiona zachowaniem ludzi.

    ReplyDelete