Wednesday, August 31, 2011

Chinski masaz

W czwartek Maz pojechal do Teksasu, robic zdjecia na maratonie. Wrocil w niedziele wieczorem.
W poniedzialek rano, z kolega MB, wsiadl w samochod i pojechal na wycieczke do Parku Narodowego Yosemite, a potem na festiwal Burning Man (o ktorym napisze osobna notke, jak tylko Maz wroci i zda relacje).
Wczoraj wieczorem, wraz z zona naszego pastora, wybralam sie na chinski masaz. Bylysmy juz kiedys w tym przybytku, pisalam o tamtym wieczorze tutaj: http://ps-usa-pl.blogspot.com/2009/07/girls-night-out.html. Wtedy masowala mnie Chinka. Masaz byl intensywny, ale relaksujacy. Przysypialam.
Wczoraj masowal mnie Chinczyk.
Najpierw wymoczyl mi stopy w goracej wodzie z herbata i masowal ramiona. Pozniel polozyl mnie na brzuchu, i zabral sie za moje plecy.
Czulam sie, jakby przejechala po mnie ciezarowka.
Wielokrotnie.
Facet masowal mi plecy zelaznymi lokciami, wykrecal rece, ciagnal za wlosy i uszy, drapal, dawal klapsy w posladki, ciagnal za palce u rak i nog. Tym razem drzemac sie nie dalo.
Nie kazdy lubi mocny dotyk, ale ja bylam wniebowzieta. Po takim masazu czlowiek czuje sie jak nowo narodzony.

Da Fa Foot Spa (250 W Valley Blvd # B, San Gabriel, CA) to jeden z wielu tego typu salonow w mojej okolicy (mieszkam prawie w naszym lokalnym Asia Town). Masazysci sa Azjatami, wiekszosc nie mowi po angielsku. Wiedza jedynie jak powiedziec: "poloz sie", "odwroc sie", "chcesz wody?". Masuja przez godzine cale cialo (bez zdejmowania ubrania), ale reklamuja sie jako "Foot SPA" (wiekszosc miejsc tego typu nie ma licencji i nie moze legalnie nazywac sie "salon masazu").
$15 + $5 napiwku.
Dla porownania- masazysta, ktory przychodzi do twojego domu i masuje twoje nagie cialo na specjalnym stole, bierze okolo $80.
Kombinacja niskiej ceny i bardzo satysfakcjonujacej uslugi sprawia, ze do takiego Foot SPA chetnie wybieram sie co kilka tygodni.

Tuesday, August 23, 2011

Samochody

Na 3 roku studiow (chyba) rodzice kupili mi biala Mazde 323 hatchback (1991), 1.9 l (wielki silnik, jak na polskie warunki), diesel. Pomimo rdzy zzerajacej karoserie, auto bylo w doskonalym stanie. Nie posiadalam sie z radosci.



Pewnego dnia, jadac moja maszyna po pieknych, polskich drogach, wpadlam w dziure. Ku mojej wielkiej radosci auto zaczelo brzmiec bardzo sportowo. Tata nie podzielal mojego entuzjazmu i nastepnego dnia naprawil to, co sie zepsulo: tlumik.
Zima w Mazdzie zamarzaly drzwi. Czesto zdarzalo mi sie wpelzac do auta przez bagaznik, ktory, jako jedyny, zawsze dal sie otworzyc.
Ktos kiedys probowal wlamac sie do Mazdy od strony pasazera. W miejscu zamka tata wstawil mi plastikowa zaslepke. Od tamtej pory, zatrzasniete we wnetrzu auta kluczyki nigdy nie stanowily problemu: wystarczylo wyjac zaslepke i otworzyc drzwi za pomoca dlugiego, waskiego przedmiotu, np. dlugopisu lub srubokreta.
Pomimo tych drobnych niedogodnosci, Mazda nigdy mnie nie zawiodla. Nigdy nie rozkraczyla mi sie na srodku ulicy. Nigdy nie zapalila mi sie w niej zadna lampka ostrzegawcza. Najdalsza podroz, jaka nia odbylam, to jazda Lodz- Liptovski Mikulas i spowrotem.

W ciagu mojego pierwszego roku pobytu w Stanach nie mogłam sie nadziwić, ze Amerykanom tak często psują sie samochody. Moja koleżanka AW, w 2005 roku wkładała trzeci silnik w swojego Volkswagena.
To jeszcze nic w porównaniu z tym, czego sama doświadczyłam w ciagu ostatnich paru lat:

Xterra:
- 3 komplety nowych opon,
- 2 komplety amortyzatorow,
- 2 komplety klocków hamulcowych,
- 1 komplet tarcz.
- świece i kable do nich,
- pompa paliwowa,
- klimatyzacja,
- akumulator,
- katalizator,
- tlumik,
- zmiana oleju co 3 miesiące,
- i pare innych drobiazgow.

Sentra, 2 ostatnie lata:
- nowy silnik,
- 1 komplet hamulców (klocki i tarcze),
- 1 komplet amortyzatorow,
- nowe swiece i kable,
- klimatyzacja,
- akumulator,
- olej co 3 miesiące,
- i pare innych rzeczy, których nie mogę sobie w tej chwili przypomnieć.

Xterra, w momencie zakupu (na poczatku roku 2008), miala na liczniku 125,785 mil (202,431 km).
Obecnie na liczniku jest 192,000 mil (308,994 km).
W ciagu 3.5 roku przejechalismy nia 66,215 mil (106,563 km).
Wychodzi 18,918 mil (30,446 km) rocznie.

Nalezacy do moich tesciow Nissan Sentra, którym obecnie jeżdżę, w momencie awarii silnika miał na liczniku 196,000 mil (315,431 km).

Codziennie przejezdzam przynajmniej 30 mil (48 km) po autostradzie.
Mieszkajac w Polsce, jezdzilam codziennie z domu na Politechnike i spowrotem po drogach miejskich. Lacznie- 20 km.

Dystanse, ktore przejezdzam samochodem w ciagu roku w Stanach, sa trzykrotnie wyzsze niz w Polsce! Nic dziwnego, ze samochody szybciej sie zuzywaja.

Tuesday, August 16, 2011

Pewnie sie dziwicie, ze tak malo pisze...

... ale jak musze dodatkowo zaplacic $500 za naprawe klimatyzacji w Sentrze, to mi sie wszystkiego odechciewa.

:/

Thursday, August 11, 2011

Rambutan

Mąż kupił torbę rambutanow w azjatyckim markecie, $2 za około 20 owoców:



















Jagodzian rambutan (Nephelium lappaceum), roslina z rodziny mydlencowatych, jest sredniego rozmiaru tropikalnym drzewem. Rosnie w Indonezji, Malezji, Sri Lance, na Filipinach i w innych krajach poludniowo wschodniej Azji.
Rambutan, po indonezyjsku, oznacza "wlochaty".
Rambutan jest słodki, lekko kwasny, przypomina w smaku i konsystencji winogrona.
Rambutan dojrzewa jedynie na drzewie.

Źródło: http://en.m.wikipedia.org/wiki/Rambutan


- Posted using BlogPress from my iPhone

Thursday, August 4, 2011

... i Sentre.

nowy silnik - $1900.

Wreszcie mamy dwa sprawne auta. I jestesmy lzejsi o $3380.
To sie chyba nazywa "miec mieszane uczucia".