Saturday, November 29, 2008

Black Friday

Jest taki dzien,
tylko jeden raz do roku,
kiedy ludzie wyruszaja na zakupy, gdy jest jeszcze ciemno. A to za sprawa olbrzymich przecen (az do 60%!).
Ten dzien nastaje w piatek po Swiecie Dziekczynienia. Niektore sklepy sa otwarte juz od godziny 4 rano!

Maz caly czas jest w podrozy sluzbowej, pomyslalam wiec, ze to doskonala okazja, zeby dokonczyc kupowanie prezentow w spokoju, sama, bez przymusu pojscia tam, gdzie chce druga osoba. Postanowilam rowniez uczynic zadosc prosbie Meza i kupic sobie wreszcie te nowa torebke (no skoro nalega...).
Najblizszy pasaz handlowy mial byc otwarty o 6. Aby byc tam na czas musialam wstac o godzinie 4:30. Znajomi, ktorym oznajmilam swoj plan, patrzyli na mnie z niedowierzaniem.
Wyjechalam o 4:45. Oczywiscie bylo wciaz zupelnie ciemno. Jazda nieoswietlona droga w nocy zawsze przypomina mi podroz bardziej w czasie niz w przestrzeni: dokola czarno, nic nie widac, a po jakims czasie po prostu pojawiamy sie w miejscu, do ktorego jedziemy.
Im blizej bylam, tym wiecej samochodow pojawialo sie na drodze. Zanim wyruszylam w droge ubolewalam troche nad faktem, iz Maz zabral ze soba GPS (to byla moja pierwsza samodzielna podroz do tego miasta), ale szybko przekonalam sie, ze zabladzic bylo nie sposob: wystarczylo po prostu jechac za sznurem samochodow.
O 6:05 powital mnie pelen parking pod pasazem handlowym. W sklepach roilo sie od ludzi, niektorzy przechadzali sie w pizamach. Troche mi ulzylo, bo nieobeznana ze zwyczajami Czarnego Piatku caly czas mialam dziwne przeczucie, ze okaze sie byc jedna z niewielu szalonych osob, ktorym chcialo sie wstac tak rano, zeby isc na zakupy.
Najwiecej czasu zabral mi wybor odpowiedniej torebki; krazylam po stoisku chyba z godzine, (pani, ktora ukladala towar na polkach pewnie myslala, ze jesem niespelna rozumu). Z reguly nosze jedna tak dlugo, az sie zniszczy lub wyjdzie z mody, i wtedy kupuje nowa. Torebka, ktora wybieram, musi pasowac do wszystkiego. Znalazlam taka, co do ktorej nie moglam sie zdecydowac czy jest szczytem kiczu, czy szczytem uroku. W koncu doszlam do wniosku, ze tego drugiego, i kupilam ja.
Weszlam na chwile do sklepu Abercrombie&Fitch, ale ucieklam z niego czym predzej. Naprawde, co to za zwyczaj psikania firmowymi perfumami wszystkiego wokolo. Intensywnosc zapachu byla nie do wytrzymania.
Zupelnie niedorzecznym pomyslem wydaje mi sie branie na zakupy bladym switem dzieci w wieku wozkowym. Do szalu doprowadzali mnie ludzie, probujacy w waskim przejsciu miedzy polkami wykrecic olbrzymim, wypozyczonym wozkiem (jesli juz naprawde musieli zabrac te dzieci, to przynajmniej powinni przywiezc rowniez wlasne wozki, ktore sa zwykle duzo mniejsze od tych sklepowych grzmotow).
Okolo godziny 9 okazalo sie, ze faktycznie, rozpoczecie zakupow o 6 bylo dobrym pomyslem. Pasaz handlowy pekal w szwach. Przy kasach ustawialy sie kolejki. Przejscie z jednego konca sklepu na drugi trwalo wiecznosc. Na szczescie do tego czasu mialam zalatwione wszystkie moje potrzeby. Spozywszy salatke z Subway wsiadlam do samochodu i wrocilam do domu.

Bilans?

lekki bol glowy z niewyspania,
wydane 200 dolarow,
6 prezentow gwiazdkowych,
1 torebka,
1 perfumy.

Bylo warto.

M. powiedziala mi, ze obserwujac ilosc ludzi robiacych zakupy w Czarny Piatek mozna ocenic w jakim stanie ekonomicznym jest gospodarka.
Wyglada na to, ze ma sie ona wciaz calkiem dobrze.

Thursday, November 27, 2008

Swieto Dziekczynienia '2008

Kolejne Swieto Dziekczynienia za mna... zupelnie inne, niz poprzednie.
Maz niestety znowu wyjechal w delegacje. Zostalam zaproszona na swiateczny obiad do B., taty M.. Co ciekawe, na ten sam obiad zostala zaproszona jego byla zona, M., z jej obecnym mezem, G. (oraz cala masa innych osob, w tym druga zona B. i jej dwoch synow).
Pomimo, iz drogi M. i B. rozeszly sie, potrafia oni nie tylko rozmawiac ze soba, ale rowniez spedzac razem czas. I, naprawde, nie sa to stosunki wymuszone! Oni po prostu dobrze sie czuja w swoim towarzystwie.
Moje zdolnosci kulinarne pozostawiaja wiele do zyczenia, niestety nie jestem w stanie samodzielnie ugotowac zadnej skomplikowanej, swiatecznej potrawy. Zapytalam M. jak moge pomoc w przygotowaniach.
- Przyjdz do mnie, naucze cie piec- odparla M. z usmiechem.
Cala srode i czwartek przed obiadem pomagalam M. w przygotowywaniu jedzenia. Robilysmy placki, ciasta, zakaski i buleczki... Po raz pierwszy mialam okazje doswiadczyc swiat nie wypelnionych nerwowym krzataniem i obawami, czy wszystko uda sie zrobic na czas. Gotowanie odbywalo sie jakby mimochodem, miedzy pogaduszkami a piciem kawy. Udalo mi sie obrac mase slodkich ziemniakow, uksztaltowac mnostwo malych buleczek w ksztalcie wezelkow, pomoc w robieniu zakasek i prawie samodzielnie zrobic placek dyniowy.

Za co jestem wdzieczna w te swieta?
Za moja Amerykanska rodzine i przyjaciol.
Za B., dzieki ktoremu poznalam tylu wspanialych ludzi.
Za sekretny przepis na sernik, ktory dostalam od M., a ktorego recepture zabiore ze soba do grobu (zyskawszy wczesniej slawe jako wspaniala kucharka).

Tuesday, November 25, 2008

Dodge Avenger

Znajomemu znajomego wysiadl samochod. Nie wiadomo co sie stalo. Silnik dzialal, ale auto nie chcialo ruszyc, wydawalo z siebie tylko zlowieszcze stuki. Znajomy znajomego stwierdzil, ze jesli nie da sie go naprawic, to odda je na zlomowisko, tak ma juz dosyc tego grata.
Dodge Avenger odmowil posluszenstwa na srodku ulicy, trzeba wiec bylo go odholowac. Postanowilismy pomoc biednemu w potrzebie i zadzwonilismy po AAA.
Przyjechal ten sam pan, ktory dwa miesiace temu pomagal nam przy historii z hydrantem (http://ps-usa.blog.onet.pl/2,ID342321798,index.html). Zaczepil o wahacz dwa lancuchy, wciagnal auto na platforme.
Pan ruszyl. My (ja, Maz, znajomy i znajomy znajomego), w naszym aucie, za nim. Przejezdzamy przez tory kolejowe. Laweta podskakuje na nierownosciach, wskutek czego Dodge spada do polowy, tak, ze tylne kola wisza w powietrzu. Znajomy znajomego wydaje okrzyk radosci: jesli auto spadnie calkowicie i mocno sie zniszczy, ubezpieczenie wyplaci mu spora sume pieniedzy.
Laweta zatrzymuje sie, my rowniez. Wysiadamy z samochodu i udajemy sie na ogledziny.
Okazalo sie, ze samochod nie chcial ruszyc z miejsca, poniewaz zlamal sie w nim przedni wahacz. Z tego samego powodu zsunal sie z platformy.
Pan od lawety wciaga auto spowrotem na platforme, i, zabezpieczywszy je z tylu lancuchami, rusza w dalsza droge. My za nim.
Docieramy na miejsce. Dodge rowniez, w jednym kawalku.
Znajomy znajomego jest niepocieszony.

Sunday, November 23, 2008

Miekkie lapki- update

Wyglada na to, ze byl to doskonaly pomysl. Teraz, gdy kotka probuje drapac, jej pazury po prostu sie slizgaja i nie dochodzi do poszarpania drapanej powierzchni. Rowniez zabawa stala sie bezbolesna, a kiedy Pom- Pom siedzi mi na brzuchu i "depcze", odczuwam tylko przyjemny masaz.
Jednak Amerykanie wiedza co robia.

Saturday, November 22, 2008

Miekkie lapki

Patrzac na rozpruta przez kotke kanape zastanawialam sie nad nowymi sposobami, jakimi moznaby powstrzymac uparte zwierze od drapania. Na prozno. Do tej pory nic nie pomagalo: ani krzyk, ani klaskanie, ani psikanie woda. Odpazurzanie nie wchodzi w gre: uwazam to za okrutne i nigdy nie zrobilabym zwierzeciu czegos takiego.
W poniedzialek znalazlam http://softpaws.com/ .

Tylko w USA mozesz zakupic tipsy dla twojego kota w calej gamie kolorow i wyjatkowo niskiej cenie.

Dzis przyszla do mnie przesylka ze slicznymi, rozowymi pazurkami. Bede donosic na biezaco jak sie sprawuja.

Thursday, November 20, 2008

Mam meza aniola

- Kochanie, kup sobie nowa torebke- mowi Maz i caluje mnie czule przed pojsciem do pracy.

Poslubilam wlasciwego mezczyzne.

Tuesday, November 18, 2008

Rok zmian

Nie spodziewalam sie, ze rok 2008 przyniesie tyle niespodzianek, zmian i nowych doswiadczen.

Kilka tygodni temu przypatrywalam sie M., jedzacej z upodobaniem drugiego z kolei wielkiego ogorka w occie winnym. Zazartowalam wtedy, ze moze jest w ciazy, stad ten apetyt. Smialysmy sie wtedy obie do rozpuku.

Tydzien temu okazalo sie, ku mojemu i M. bezbrzeznemu zdumieniu, ze moja przyjaciolka bedzie miala dziecko.

Pierwszy raz obserwuje bliska mi kobiete, ktora jest w ciazy. Z ciekawoscia i fascynacja slucham wiec opowiesci M. o jej odczuciach, przezyciach, obawach i lekach, ale i o ekscytacji i wielkiej radosci. Jest dzielna. Gdybym ja znalazla sie w takiej sytuacji, to pomimo, iz jestem 26- letnia mezatka, bylabym jeszcze bardziej przerazona.
Tak wiele sie zmieni. Gdybym nawet nie wyjechala do Californi, to i tak wszystko byloby inne.
Skoncza sie poranne spotkania "na kawe", lunche, ktore trwaja 2 godziny a potem naturalnie przechodza w dlugie rozmowy, zakupy i calonocne przesiadywania przy filmach i popcornie. M. zaczyna zupelnie nowe zycie. Nie wolno jej legalnie napic sie alkoholu (ma tylko 19 lat), ale zycie uczynilo ja matka.
M. cieszy sie, ze przez najblizszy miesiac (do mojej przeprowadzki) bedzie mogla dzielic sie ze mna swoimi przezyciami. Ja rowniez chce byc przy niej, chce jej pomoc, gdy tego potrzebuje. Chce trzymac ja za reke, gdy sie boi i ocierac jej lzy gdy placze. Chce cieszyc sie z nia i obserwowac jak sie zmienia (ostatnio pokazywalysmy sobie nawzajem rozstepy na piersiach, jak dwie wariatki).
Chyba wreszcie doswiadczam prawdziwej przyjazni.
Nie mam wyksztalconego instynktu macierzynskiego, obce jest mi "tiu tianie" i "gu ganie" nad niemowleciem. Ja chce po prostu byc z nia, dla niej, przy niej, pomimo, iz to, przez co przechodzi, jest dla mnie kompletnie obce. Wiem, ze ona rowniez tego potrzebuje. Mam nadzieje, ze uda mi sie to, pomimo odleglosci, ktora bedzie nas dzielila.

Sunday, November 16, 2008

... sprobuje jednak znalezc jakies pozytywy obecnej sytuacji...

W Californi rosna palmy.
W Californi rosna pomarancze.
W Californi gubernatorem jest Arnold Schwarzenegger, ktory ponoc dobrze nia zarzadza, i ktory, pomimo uplywu czasu, wciaz wyglada calkiem apetycznie. Fajnie jest miec atrakcyjnego gubernatora.
W Californi (jesli mamy odpowiednie papiery) mozemy legalnie zakupic ziolo.
W Californi mozemy o 3 nad ranem nabyc 10 roznych rodzajow ciastek, chinszczyzne na wynos lub telewizor plazmowy (jesli tylko mamy takie zyczenie).
W Californi jest Hollywood. Przy odrobinie szczescia mozemy spotkac jakas znana osobistosc.
W Californi prawie kazdy ma dom z basenem. Moze my nie wprowadzimy sie do jednego z nich, ale jestem pewna, ze bedziemy miec mnostwo znajomych, ktorzy maja dom z basenem.
W Californi w marcu mozna jezdzic na snowboardzie w bikini.
Moze w Californi naucze sie surfowac?

Friday, November 14, 2008

Czarno to widze

California jest dla wszystkich krajem wiecznej szczesliwosci. Tamrosna palmy i pomarancze, niebo jest zawsze niebieskie, mozna chodzic wletnich sukienkach caly rok.

Dla mnie California to smog, ktory kompletnie zaslania piekne gory.
Dla mnie California to korki, w ktorych trzeba stac godzinami. Nienawidze korkow. Nienawidze spowodowanej nimi straty czasu.
Dla mnie California to przerazajace 10- pasmowe autostrady, po ktorychludzie jezdza w szalonym tempie i z niesamowita dynamika. Nie wyobrazamsobie prowadzic samochodu bez stluczki.
Dla mnie California to wszechobecni, nie mowiacy po angielsku Meksykanie. Szczyt ignorancji.
Dla mnie California to plaskie przestrzenie, upal, stojace powietrze, zapach wynajetego samochodu.

Wiem,ze przesadzam. Wiem, ze posiadam wyjatkowa zdolnosc adaptacji. Wiem, zepo miesiacu od przeprowadzki bede szczesliwa jak skowronek.

Ale na razie musze sobie ponarzekac. Mysl o opuszczeniu F., Iowa,miasteczka, w ktorym znalazlam swoje miejsce na ziemi i wspanialychprzyjaciol, sprawia, ze mam lzy w oczach.

Wednesday, November 12, 2008

Znowu zmiany

Za co kocham moje male miasteczko?

Tutaj poznalam M., moja przyjaciolke. Doskonale sie z nia czuje, roznica wieku miedzy nami zupelnie nie ma znaczenia.
Tutaj poznalam MF., mame M.. Stala mi sie bardzo bliska. Bardzo lubie z nia rozmawiac. Lubie jej poczucie humoru i jej meza, GF., ktory uosabia wszystko, co chcialabym osiagnac w zyciu: ma piekny dom, jest znanym grafikiem komputerowym i swietnym muzykiem. MF. swietnie piecze i gotuje. Co srode rano spotykamy sie u niej w domu, pijemy kawe, jemy nalesniki, ktore upiekla, albo muffiny, lub inne pysznosci... Rozmawiamy, ogladamy zdjecia, zwierzamy sie sobie.
Tutaj poznalam B., szefa Meza, ojca M.. B. potrafi dostrzec w ludziach potencjal, udziela dobrych rad, pracuje ciezko i duzo, ale kiedy sie bawi- to bawi sie na calego w mysl zasady "I work hard, I party hard". Ma piekny dom i kino w piwnicy. Robi swietnego kurczaka z sosem mojo.
M., MF., GF. i B. sa dla mnie jak rodzina.
Tutaj poznalam D., z ktorym co poniedzialek gramy i spiewamy.
Tutaj po raz pierwszy od dwoch lat zobaczylam snieg. Duuuuzo sniegu.
Tutaj mialam okazje sprobowac roznych pysznosci: kanapek z warzywami i humusem, zupy z baklazana, salatki z karczochem, czekolady z truskawkami i zielonym pieprzem i ajurwedycznej kuchni indyjskiej.
Tutaj czas plynie wolniej, ludzie usmiechaja sie do siebie i w kazdy pierwszy piatek miesiaca chodza na festiwale sztuki i muzyki. To wlasnie tutaj jest najwieksze zageszczenie artystow na mile kwadratowa.
Tylko tutaj roczny karnet na basen kosztuje tyle, ile w innych miastach karnet na miesiac.
Tylko tutaj w restauracji mozemy zobaczyc kobiete popijajaca kawe i robiaca na drutach.

Maz awansowal. 1- go stycznia 2009 rozpoczyna prace w Californi. Przeprowadzamy sie pod koniec grudnia. Znow bede jechac (tym razem 1800 mil) wielka ciezarowka z meblami, przyczepa, samochodem, mezem i kotem...

Tuesday, November 11, 2008

Dentystycznie

Na poczatek male wyjasnienie:
Jesli nie mamy ubezpieczenia dentystycznego, najbardziej korzystna finansowo opcja (dla pacjenta i lekarza) jest wyrwanie sprawiajacego problemy zeba.



A teraz notka wlasciwa:
Maz siedzi na fotelu dentystycznym z otwartymi szeroko ustami. Lekarz przyglada sie krytycznie jego prawej dolnej szostce (a raczej temu, co z niej pozostalo).
- To co, wyrywamy?- zadaje pytanie retoryczne.
Pochyla sie nad karta Meza, szukajac rubryczki "ubezpieczenie". Upewniwszy sie, ze Maz je ma, prostuje sie i mowi z entuzjazmem:
- Zab da sie uratowac!

Friday, November 7, 2008

Barack Obama

Nie mamy telewizji. Mamy telewizor ale nie mamy serwisu (gdy wprowadzilismy sie tu w lutym nie wykupilismy go i tak juz zostalo).

Spodziewalam sie, ze o wyniku wyborow dowiemy sie gleboka noca lub w srode rano, z gazet lub internetu. W tym roku po raz pierwszy mialam okazje byc swiadkiem wyborow bedac w Stanach Zjednoczonych: okolo 7 wieczorem zadzwonil B., szef meza, i zaprosil nas na wspolne ogladanie. Jedzac pizze z Chicago i popijajac ja piwem obserwowalismy rosnacy niebieski slupek, symbolizujacy ilosc glosow oddanych na Barack'a Obame.

Szczerze mowiac spodziewalam sie takich wynikow. Obama wygral zdobywajac 2/3 glosow.

Przemawial pieknie i bardzo wzruszajaco.

Nazajutrz gazety opublikowaly urocze zdjecia szczesliwej rodziny. Dziewczynki juz ciesza sie ze szczeniaczka, ktorego obiecal im tata. Niebawem cala czworka wprowadzi sie do Bialego Domu. Czy Barack, zapalony koszykarz, poleci wybudowanie boiska w okolicy? Do ktorych szkol zostana zapisane Natasha i Malia Ann? Czy nowy prezydent zakonczy wojne w Iraku? Czy wyciagnie Ameryke z kryzysu? Co z cenami benzyny? Te i inne pytania zadaja sobie wszyscy, o tym pisza gazety.

Mlody mezczyzna z otwartym umyslem. Pierwszy czarny prezydent Stanow Zjednoczonych. Czas na zmiany.



Ja rowniez jestem pelna nadziei. Teraz Barack Obama jest rowniez moim prezydentem.

Saturday, November 1, 2008

Halloween 2008

Czwartkowy wieczor spedzilam robiac z tiulu, koronek i wstazek kostium baletnicy.
Wczoraj Maz zrobil w pracy furore wygrywajac tymze kostiumem konkurs na najlepsze przebranie.
Wieczorem zas bylo politycznie. Maz w masce Barak'a Obamy, B. (szef meza) w masce Johna McCaina i ja, przebrana za Sare Palin, wyruszylismy w miasto na wedrowke po pelnych poprzebieranych ludzi klubach. Wszedzie robilismy furore. McCain kurtuazyjnie otwieral mi drzwi, po czym (trzymajac mnie pod reke) kroczyl dostojnie w kierunku baru. Za nami Obama radosnie machal do tlumu.
Swietujacy Halloween ludzie nie kryli swoich sympatii politycznych, nie szczedzili McCainowi zartobliwych szturchancow a Obamie przyjaznych poklepywan po plecach. Ja usmiechalam sie na prawo i lewo i przebakiwalam cos o przebrzydlych socjalistach. Bylo zabawnie. Niespodziewanie McCain zaczal namietnie sciskac moje dlonie i lapac mnie w jakichs niebezpiecznych okolicach. Juz, juz mialam przemowic B. do sluchu gdy zorientowalam sie. ze panowie zamienili sie maskami. Maz i B. sa podobnego wzrostu, o pomylke nie bylo wiec trudno. Na szczescie zalozyli rozne krawaty, na nich wiec postanowilam sie koncentrowac przy rozpoznawaniu, ktory to moj Maz.
Po wczorajszej nocy mozemy z cala pewnoscia stwierdzic, kto wygra wtorkowe wybory prezydenckie...