Wednesday, June 20, 2007

Spodnie sedziego (1)

Przez pare ostatnich tygodni sledzimy z Mezem w internecie proces pewnego sedziego i pralni/krawca.

W 2005 roku sedzia dostal nowa prace. Siedzenie za biurkiem sprawilo, ze biedaczyna przytyl 10 kilo. W nowej pracy trzeba wygladac szykownie, postanowil wiec zabrac swoje stare garnitury do krawca/pralni aby je nieco powiekszyc i odswiezyc.
Pech chcial, ze biednym, koreanskim wlascicielom pralni, gdzies zapodzialy sie jedne spodnie.
Sedzia zazadal zwrotu pieniedzy za caly garnitur- 1 150$.
Panstwo Chung znalezli spodnie po paru dniach.
Sedzia stwierdzil kategorycznie, ze te spodnie nie naleza do niego.
Po czym sie wkurzyl i pozwal Koreanczykow. Zazadal 63 700 000$- slownie: szescdziesiat trzy miliony siedemset tysiecy dolarow amerykanskich.

Jak do tego doszedl?

Otoz stwierdzil, ze jest niezadowolony z uslug i od tej pory, przez najblizszych 5 lat bedzie korzystal z innej pralni oddalonej nieco od jego miejsca zamieszkania (bo ta najblizsza tak bardzo go zawiodla). Jako osoba nieposiadajaca samochodu bedzie musial placic za jego wynajecie lub za taksowke. Pomnozyl cene, jaka zaplaci za taksowke (lub samochod) przez ilosc dni, w ktorych bedzie wybieral sie do pralni, do tego dorzucil straty moralne (brak spodni moze powaznie odbic sie na zdrowiu psychicznym). Po pomnozeniu tego wszystkiego przez 2 (jest dwoje winowajcow, dwoje wlascicieli: maz i zona) otrzymal imponujaca sume 63 milionow dolarow.

W marcu w sadzie zaproponowano mu ugode- za 12 000$ mialby wycofac wszystkie zarzuty. Ugoda ta nie spodobala sie sedziemu ale wielkodusznie zmniejszyl wysokosc zadanej kwoty do 54 000 000 $, ktore wedlug niego sa jak najbardziej do przyjecia.

Sprawa jest w toku.

Friday, June 15, 2007

Klimatyzator

Mojemu Przyjacielowi z Polski upaly ostatnio dokuczaly i stwierdzil, ze kupi sobie takie urzadzenie. Niezorientowany w temacie zapytal na forum internetowym jakie sa typy, jakie ceny, w co warto zainwestowac.
I zaraz posypaly sie odpowiedzi, ze drogi, ze czesto przecieka, ze glosny, ze w naszych warunkach klimatycznych to w sumie nie warto.
Podzielilam sie z nim moim doswiadczeniem. Odbylismy na skajpie rozmowe, w ktorej zachwalalam amerykanskie klimatyzatory. O cene w sumie martwic sie nie trzeba- tutaj klima jest standardem tak w mieszkaniach jak i w samochodach. Glosny... no coz, jesli mieszka sie w apartamentowcu i ma sie wentylator bezposrednio pod oknem to pewnie ze glosno. W domkach jednorodzinnym takie wiatraki sa umieszczone w odpowiednich miejscach, daleko od okien.
Same zalety! chlodno w lecie, cieplo w zimie, w sumie bezawaryjne. Zastanawia mnie czasem jak to jest, ze tu, w Stanach, mozna zrobic urzadzenie wysokiej jakosci, ktore dziala bez usterek, a w Polsce jakos nie.

Z rozmowy wyrwalo mnie jakies kapanie. Poszlam do pokoju z instalacjami.

Kapie mi z klimatyzatora.

Sunday, June 3, 2007

czas Pierwszych Komunii...

Autorka bloga, do ktorego bardzo czesto zagladam (nie linkuje, nie pytalam o pozwolenie), przezywala ostatnio Pierwsza Komunie swojej corki. Widze, ze procedura niewiele sie zmienila od czasu, kiedy to ja mialam swoja Pierwsza Komunie: kosciol, alba lub biala sukienka, odswietny obiad po mszy. Wydaje mi sie jednak, ze cala ta uroczystosc ewoluuje w bardzo zlym kierunku.

Przyjrzyjmy sie co oznacza termin "Komunia" (powtarzam za Wikipedia http://pl.wikipedia.org/wiki/Komunia ):
Komunia Święta to inaczej Eucharystia lub Wieczerza Pańska, podczas której celebrans i wierni spożywają (przyjmują) Ciało i Krew (Komunia pod dwiema postaciami) lub też Ciało Pańskie (Komunia pod jedną postacią). Nie widze tu wzmianki o drogich prezentach i wystawnym obiedzie. Z definicji wynika, ze Komunia Swieta jest przezyciem czysto duchowym.

Co sie dzieje?

Rodzice kupuja swoim pociechom najdrozsze sukienki i garnitury. Uroczystosc traci swoj sens, staje sie za to okazja do porownania kto jest ladniej ubrany. Oszalamiaja tez fryzury, jakby rodzice nie rozumieli, ze czesanie osmiolatke "na panne mloda" jest w wybitnie zlym guscie.

Po uroczystosci odbywa sie obiad. Przystawki. Pierwsze, drugie, trzecie danie. Desery. Alkohole. Kolejna "pokazowka" na co rodzicow stac.

Nadchodzi czas prezentow.
Ja na komunie dostalam rower, kalkulator i dlugopis (bardzo popularny zestaw w tamtych czasach). Przypomina mi sie jeszcze jakis zestaw bizuterii, kolczyki plus pierscionek, ktory zalozylam moze 2 razy w zyciu.
Dzis rower jest najtanszym z prezentow, ktore otrzymuje dziecko z okazji swojej Pierwszej Komunii. Laptop jest standardem. Odtwarzacz mp3 rowniez jest akceptowany.
Co sie dzieje? Czemu rodzice nie rozumieja, ze to NIE TA OKAZJA! To nie jest powod, zeby wydawac tysiace zlotych! Co sie stalo z medalikiem? Czemu nikt nie daje ksiazeczki do nabozenstwa? Rower wydaje mi sie rowniez trafionym prezentem, propagowanie sportu i zdrowego trybu zycia wsrod dzieci jest zawsze dobrym pomyslem.

Nie potepiam autorki bloga, ktorego czytam. Co wiecej czuje do niej sympatie.
Rozumiem chec dania dziecku tego, co najlepsze. Rozumiem presje "inne dostana to moje nie moze byc gorsze". Wydaje mi sie, ze warto jednak przypomniec sobie czym tak naprawde jest Pierwsza Komunia Swieta: okazja do pokazania sie, sprezentowania dziecku laptopa czy przezyciem, ktore umacnia i rozwija zycie duchowe?

Polecam artykul: http://www.opoka.org.pl/varia/komunia/artykuly/pierwszakomunia.html .