Sunday, October 31, 2010

Jack & Dewi Marpaung- koncert (2)

Central Park of Rancho Cucamonga wypelniony byl ludzmi. Moj tesc czekal juz na nas przy wejsciu i poprowadzil nas do tylnych drzwi, drzwi dla artystow. RB zaczal przygotowywac sprzet i pstrykac fotki testowe, ja mruczalam sobie pod nosem moje piosenki.
Okolo 8:30 stand up comedy rozpoczelo impreze. Wystepowal (jak zwykle na wszystkich wiekszych okazjach) facet, ktory (pomimo, iz jest Indonezyjczykiem) wyglada jak Obama. Za kazdym razem robi niesamowita furore.
Pierwsza tego wieczoru piosenke wykonalam ja. Ze sceny widzialam mojego tescia, przyjaciol, ich rodziny, widzialam jak usmiechaja sie do mnie i spiewaja ze mna, kolyszac sie w rytm muzyki. Za mna, zespol usmiechal sie z duma i satysfakcja, tak jakby mysleli sobie "to mysmy ja tego nauczyli". Schodzilam ze sceny, zegnana brawami, kciukami podniesionymi do gory i wesolymi okrzykami. Ludzie robili mi zdjecia.
Zajelam swoje miejsce w pierwszym rzedzie. Kobieta, siedzaca za mna, polozyla mi reke na ramieniu.
- Masz na nazwisko S.? Naprawde? zapytala z niedowierzaniem.
- Tak. Jestem synowa AS.- odpowedzialam
- Co ty powiesz!- wykrzyknela zdumiona- AS to moj wujek!
W ten wlasnie sposob poznalam kolejnego czlonka rodziny.
Wykonalam jeszcze dwie piosenki. Jedna z nich- z "Obama", ktory nagle poczul, ze dusza mu spiewa, i musi do mnie dolaczyc. Siedzacy na sali Jack i Dewi klaskali i smiali sie do mnie.
Zdecydowanie byl to moj najlepszy wystep. Potwierdzil to DR, kolega z zespolu, przybijajac mi "piatke".
Potem na scene weszla Dewi. Glos ma jak dzwon, gdzie mi tam do niej. Koncert szybko przerodzil sie we wspolna zabawe: Dewi zeszla ze sceny i zaczela tanczyc razem z publicznoscia tradycyjny, indonezyjski taniec, do ktorego mnie rowniez zaproszono. Musialo to wygladac zabawnie.
Po kilku piosenkach Jack wszedl na scene. Gdy tylko zabrzmial jego charakterystyczny, chropowaty glos, rozlegly sie huczne brawa. Nie dziwie sie, ze go tak lubia. Sama kupilam jego plyte, bo piosenki, ktore spiewal, bardzo milo mi sie kojarza: z probami, z koncertem, z akceptacja i z wielka, wielka radoscia.
Koncert skonczyl sie okolo godziny 11 w nocy. Jack i Dewi z checia pozowali do zdjec. Nagle ktos zapragnal zrobic sobie zdjecie ze mna, potem druga osoba, trzecia... potem robiono zdjecia mnie i Dewi. Bardzo to wszystko bylo mile.
Po drodze do samochodu zahaczylismy jeszcze o kuchnie, gdzie mozna bylo nabyc/dostac dobre, indonezyjskie jedzenie. RB po raz pierwszy mial okazje skosztowac takich smakolykow. Kupilam mu pudelko z deserami: zasluzyl sobie chlopak. Mam mase pieknych zdjec.
Po wszystkim odwiozlam RB do domu, wzielam od niego karte CF ze zdjeciami, pojechalam do domu, zrzucilam zdjecia na twardy dysk, i, choc byla juz 3:00 nad ranem, wstawilam dwa na facebooka:




Zasypialam z piosenkami Jacka & Dewi plynacymi z glosnikow.
To byl cudowny wieczor.
:)

Jack & Dewi Marpaung- koncert (1)

W sobote wieczorem, po Sabacie, rozpoczelam przygotowania do wyjscia na koncert. Wzielam prysznic. Wytarlam sie do sucha. Siegnelam po balsam do ciala, ktorego pozostalo w butelce bardzo niewiele. Postanowilam wiec, moim zwyczajem, przeciac butelke na pol, zeby latwiej wydobyc z niej resztki. Siegnelam po noz.

Pilowanie twardej, plastikowej butelki w powietrzu, nie moglo sie skonczyc dobrze.

Noz zeslizgnal sie z butelki i dziabnal mnie we wnetrze reki, ktora zaraz zaczela krwawic, jak jeszcze nic mi nigdy w zyciu nie krwawilo. Rana nie byla duza, ale gleboka. Sciskajac zakrwawiony papierowy recznik zastanawialam sie, ile czasu potrzeba, zeby krew zaczela krzepnac, i czy musze jechac na szycie, czy tez nie.
Po jakichs 10 minutach krwawienie lekko ustapilo. Nakleilam dwa plastry i postanowilam, ze szycie bedzie musialo poczekac: koncert juz za 2 godziny! A poza tym, wiekszosc moich indonezyjskich znajomych pracuje w sluzbie zdrowia, w razie czego bede w dobrych rekach.
Zrobilam sie na bostwo i wyruszylam w droge (starajac sie oszczedzac lewa reke, ktora, przy kazdym ruchu kciukiem, znow zaczynala krwawic).
Maz wyjechal robic zdjecia do Washington DC, wiec oficjalnym fotografem tego wieczoru zostal RB, moj Litewski przyjaciel. Pojechalam najpierw po niego, a potem razem udalismy sie na miejsce akcji.

Saturday, October 30, 2010

TOEFL

W piatek rano czekal mnie TOEFL, egzamin z angielskiego.
Powiedzmy sobie szczerze: nie mam NAJMNIEJSZYCH problemow z porozumiewaniem sie, sluchaniem instrukcji, wykladow lub szkolen w jezyku angielskim, jednak ten test sprawil, ze poczulam sie, jakby mnie, biednej imigrantce, amerykanski system szkolenia celowo rzucal klody pod nogi. Teksty w czesci "Reading" byly historyczno- agrokulturowe, przerazliwie nudne, napisane (jak sie mozna bylo spodziewac) akademickim jezykiem, zalaczone pytania byly testem z czterema odpowiedziami, z ktorych tylko jedna byla prawdziwa, ale reszta tez tak jakos pasowala... Skupienie sie na tekscie bylo bardzo trudne, bo obok, inne testowane osoby mowily na glos do mikrofonu, ktory rejestrowal czesc ustna testu. Czas przeznaczony na przygotowanie wypowiedzi to 15 sekund, czas na wypowiedz- 45 sekund! Trudno sie wykazac w te kilka chwil.
Na dodatek pierwszy raz podczas mojego pobytu w Stanach Zjednoczonych zetknelam sie z tak niemila obsluga, od ktorej na wstepie dostalam dwa zlamane olowki, wymienione potem na 3 nowe (w tym jeden znowu zlamany).
Podczas 10 minutowej przerwy jakas kobieta powiedziala mi, ze ona juz piaty raz probuje ten test zdac, bez powodzenia.
!!!
Pierwsze koty za ploty. Bede bardzo zdziwiona, jesli uda mi sie otrzymac wystarczajaca ilosc punktow, ktora kwalifikowalaby mnie na uczelnie. Wyniki za jakies 3 tygodnie.

Friday, October 29, 2010

Przygotowania do kolejnego koncertu

AHS, moj kolega z Cakrawala Band, wpadl po koncercie na IMABAC (http://ps-usa-pl.blogspot.com/2010/09/imabac-czyli-zjazd-indonezyjczykow.html) na genialny pomysl. Wraz z paroma innymi znajomymi postanowili sciagnac do Stanow na serie koncertow legendarnego indonezyjskiego wokaliste, wraz z corka, ktora jest tam gwiazda rocka, ale czasem spiewa tez z ojcem duety. Plan byl taki, ze w Stanach bedzie im akompaniowal wlasnie Cakrawala Band, a przed kazdym wystepem, jako support, zaspiewaja lokalni, indonezyjscy wokalisci.
W tym ja :) .
Gdy AHS powiedzial mi o tym, oczywiscie przyklasnelam propozycji, chociaz nie bardzo wierzylam w jej realizacje (przyznajcie szczerze, ze na takie przedsiewziecie potrzeba czasu i pieniedzy). Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy 4 tygodnie temu AHS zakomunikowal, ze w sobote wieczorem mamy probe, bo Jack Marpaung z corka Dewi daja pierwszy koncert juz 31 pazdziernika!
Przyznam szczerze, ze jestem pelna podziwu dla ich determinacji oraz sposobu w jaki udalo im sie wszystko zorganizowac. Czesto swietne pomysly koncza sie jedynie na gadaniu i gdybaniu, ale okazalo sie, ze lokalna spolecznosc potrafi naprawde duzo zdzialac.
Pierwsza proba odbyla sie 9 pazdziernika. Prosilam AHS, zeby wyslal mi wczesniej linki do piosenek, ktorych mam sie nauczyc, ale nie dal rady. Na probie podal mi tytuly, ktore zaraz znalazlam w iPhonie. W ciagu jakichs 30 minut wstepnie sie przygotowalam, i po chwili cwiczylam juz z zespolem, ktory nie mogl wyjsc z podziwu, jak udalo mi sie w tak krotkim czasie nauczyc nowych piosenek
Kolejna probe mielismy 2 tygodnie pozniej, a trzecia, ostatnia, w czwartek wieczorem, 2 dni przed wystepem.
Po pracy pojechalam, jak zwykle do domu AHS, ale zastalam dom zamkniety na cztery spusty i ciemne okna. Myslalam, ze moze mi sie cos pomylilo, ze moze jestem za pozno (albo moze za wczesnie? U Indonezyjczykow wszystko zawsze odbywa sie z wielkim poslizgiem). Po pol godzinie udalo mi sie wreszcie dodzwonic do AS, ktory ze zdziwieniem powiedzial:
"To ja ci nie powiedzialem, ze proba jest u WS? Tutaj masz adres..."
Do wiecznych spoznien jakos sie przyzwyczailam, ale nie znosze byc niedoinformowana nie z mojej winy! Na szczescie dom WS znajdowal sie jedynie 5 przecznic dalej.
A w nim- cala masa ludzi! Zespol, rodziny, przyjaciele, i masa jedzenia na stole.

Indonezyjczycy sa niezwykle goscinni. Na kazda impreze mozna spokojnie zabrac znajomych, jedzenia na pewno starczy, i jeszcze ci dadza na wynos.

Po lekkiej przekasce zaczelismy probe.
Jak ja uwielbiam spiewac. Uczucie, jakie mnie ogarnia, gdy stoje na scenie, jest nie do opisania. Gdyby tylko nadarzyla sie dobra, intratna okazja, rzucilabym wszystko w diably i pracowala nad kariera muzyczna.
Przecwiczylismy moje dwie indonezyjskie piosenki, a potem przeszlismy do tej w Batak... nagle pokoj wypelnil sie rozentuzjazmowanymi ludzmi, ktorzy, zadziwieni, przyszli zobaczyc biala dziewczyne spiewajaca w ich narzeczu.
Gdzies tam obok stal starszy pan.
Gdy skonczylam probe, kolezanka powiedziala mi, ze przysluchiwal mi sie ten wlasnie legendarny, indonezyjski wokalista, ktory, wraz z corka, bedzie mieszkal w domu AS podczas swojego czterotygodniowego pobytu!!!
WOW!!!
Niestety nie zdazylam sie przedstawic. Bylo juz pozno, Jack i Dewi rozpoczeli probe zaraz po mnie, i byloby nietaktem im przeszkadzac. Postanowilam, ze zlapie ich po sobotnim koncercie...

Tuesday, October 26, 2010

Friday, October 22, 2010

Karma?

Kilka tygodni temu, w poniedzialek, wstalam jak zwykle o 5:30 rano, zeby troche poplywac przed praca. Mamy pazdziernik, wiec o tej porze jest jeszcze zupelnie ciemno, a na naszym malym parkingu nie ma zadnej lampy ulicznej.
Wsiadlam do samochodu, wlaczylam silnik i- wycofalam prosto w samochod sasiada, zaparkowany za moim.

Zle.

Moglabym przysiac, ze wczesniej go tam nie bylo. Wysiadajac z samochodu mialam caly czas nadzieje, ze to tylko ich grill. Niestety, przekonalam sie, ze to srebrny, blyszczacy, nowiutki Dodge, ktorego wczesniej wogole nie widzialam.

Bardzo zle.

Po chwili olsnilo mnie, ze sasiad mial miec dzisiejszej nocy gosci, to musial byc ich samochod.

FATALNIE.

Poszlam obudzic Meza, ktory, przytomnie zapytal: "To co, nie widzialas tego samochodu?" Co za pytanie!
Przeciez gdybym widziala, to nie wycofalabym w niego celowo! Potem, o dziwo, w Mezu obudzily sie jakies ludzkie odruchy, bo przytulil mnie i powiedzial: "Nie martw sie, jakos to bedzie".
WOW.
Postanowilismy obudzic sasiada. Bylo niewiele po 6, ale stwierdzilismy, ze nie ma sensu czekac i sie denerwowac.
CL wyszedl zaspany z domu, popatrzyl na auto i powiedzial, ze to wypozyczony samochod, ktorym jutro bedzie jechal ze swoimi przyjaciolmi na wycieczke, i ktorego przytomnie ubezpieczyl na co tylko sie dalo. Postanowil powiedziec w ubezpieczalni, ze ktos w niego uderzyl na parkingu (szczera prawda) i uciekl. W najgorszym wypadku bedzie musial zaplacic jedynie deductible (kwote okreslona w ubezpieczeniu, zazwyczaj kilkaset dolarow), ktora oczywiscie mu oddamy. CL sprawdzil, czy bagaznik sie otwiera, po czym usciskal mnie, powiedzial, zebym sie nie martwila, ze nic sie nie stalo, i ze idzie spac bo wczoraj gral koncert i jest bardzo zmeczony.
Na naszym Nissanie Xterra nie ma nawet zadrapania.
Kilka dni pozniej okazalo sie, ze CL wykupil tak dobre ubezpieczenie, ze nie bylo w nim nawet mowy o deductible. Nie musze chyba dodawac, jak wielka byla moja radosc, szczegolnie, ze pare lat temu do naszego wypozyczonego, nieubezpieczonego Dodge'a ktos probowal sie wlamac lomem, i musielismy wtedy zaplacic za szkode okolo $1000.

Dzis rano padal deszcz. Jechalam rano do pracy. Stanelam na STOPie a tu nagle- bum! Ktos uderzyl w moj tyl. Wlaczylam swiatla awaryjne, zjechalam na pobocze. Sprawczyni zajscia rowniez. Z Hondy Civic wysiada staruszka.
- Tak bardzo pania przepraszam- mowi wystraszona- noga mi sie obsunela z hamulca.
- Nic nie szkodzi, zdarza sie- mowie, bo widze, ze- na naszym Nissanie Xterra nie ma nawet zadrapania. Za to w blyszczacym zderzaku staruszki widnieje idealna dziura, pieknie wycieta kwadratowa rurka, do ktorej przykreca sie przyczepe w moim aucie (nie mam pojecia jak to sie nazywa po polsku, ale po angielsku jest to trailer hitch).
- Moje auto jest w porzadku, ale widze, ze pani sie uszkodzilo. Bardzo mi przykro- mowie.
- Nic takiego, przeciez to moja wina- mowi staruszka z ulga i zegna sie ze mna objeciem (OBJECIEM!).

Karma? Ja uderzylam w czyjes auto, to i w moje ktos uderzyl. Najwyrazniej jednak mam szczescie, bo zadna z tych historii nie obciazyla mnie finansowo.
Nie zamienie tej Xterry na nic innego, z kazdej stluczki wychodzi zwyciesko.

Friday, October 8, 2010

Zapisy

Jak postanowilam, tak zrobilam: 1go pazdziernika, w piatek, zasiadlam do komputera i utworzylam konto na portalu CalPoly. Kliknelam na "nowa aplikacja" i zamarlam: moim oczom ukazala sie strona z zakladkami, do uzupelnienia
1. Enrollment information
- kierunek studiow, stopien, dodatkowe kursy, w ktorych chcialabym brac udzial, pytanie, czy chce byc nauczycielem.
2. Name and Address
- imie, nazwisko, adres, telefon, email.
3. Personal Information
- data urodzenia, miejsce urodzenia, SSN, obywatelstwo, status imigracyjny (plus daty), jezyk ojczysty, inne jezyki (i na jakim poziomie je znam), czy bylam w wojsku, wyksztalcenie rodzicow, roczny dochod, ilosc osob w gospodarstwie domowym.
4. California State Residency Information
- gdzie mieszkam, czy uwazam sie za rezydenta Californi, od kiedy mieszkam w Californi i gdzie mieszkalam w przeszlosci,
5. Demographic Information
- czy jestem latino, jakiej jestem rasy.
6. College Information
- do jakiej szkoly uczeszczalam, jaki stopien naukowy uzyskalam, ile godzin w semestrze chodzilam do szkoly, GPA.
7. College Courses
- zajecia, na ktore obecnie uczeszczam.
8. Test Information
- testy dodatkowe, na ktore musze sie zapisac (w tym TOEFL, test znajomosci jezyka angielskiego).
9. Miscellaneous Information
Gdzie pracuje, gdzie pracowalam, od kiedy do kiedy, referencje ze szkoly, czy jestem nauczycielem.
10. Statement of Purpose
- czyli krotkie wypracowanie uzasadniajace moj wybor tej wlasnie szkoly i tego wlasnie kierunku.
11. Application Fee Waiver
- niestety odmowiono mi zwrotu pieniedzy za aplikacje, poniewaz wyglada na to, ze moj dochod roczny jest zbyt wysoki. Chyba sobie zartuja.
Spodziewalam sie, ze zapisanie sie do szkoly zajmie mi nie wiecej niz godzinke, ale wypelnialam ja po trochu przez kolejnych 7 dni! musialam znalezc wszystkie daty, adresy, telefony, napisac list motywujacy, uzupelnic informacje o szkole... No i zapisac sie na TOEFL. Egzamin mam 29 pazdziernika.