Rozpoczal sie sezon, w ktorym Malzonek moj pracuje nie tylko w tygodniu, ale rowniez w weekendy. Piatkowe, sobotnie i niedzielne wieczory spedzam z M., corka szefa meza. Pomimo duzej roznicy wieku, ktora nas dzieli (7 lat), bardzo sie zaprzyjaznilysmy. Weekendowe noce spedzamy beztrosko ogladajac filmy na dvd, jedzac tony prazonej kukurydzy i mieszanki bakaliowej (starannie wybierajac wszystkie m&m's-y), oraz malujac sobie paznokcie u stop.
Na moje nieszczescie, M. oraz nasz kumpel B., pracuja w tej samej firmie co Maz, i rowniez czasem wyjezdzaja w weekendy. Tym razem pojechali wszyscy: Maz, M. i B.. Zostalam sama.
W dniu wczorajszym moj odtwarzacz DVD zarzezil, zacharczal i odmowil wspolpracy. Nie mogl wybrac lepszej okazji- zostalam pozbawiona wieczornej rozrywki na caly weekend.
I w to piatkowe, deszczowe popoludnie, snuje plany na najblizsze dwa dni:
- wyspac sie (zadanie moze byc nieco utrudnione przez kota, ktory bladym switem nie tylko namietnie lize mnie po twarzy, ale ostatnio rowniez odkopuje mnie pazurzasta lapa z moich wlasnych wlosow),
- popracowac troche (ale nie za duzo),
- posprzatac w mieszkaniu,
- poskladac pranie,
- pojsc na basen lub pojezdzic na rowerze, w zaleznosci od pogody,
- rozpracowac do konca napoczeta butelke wina,
- zrobic zakupy na najblizszy tydzien- uwzglednic w nich krewetki, ktorych Maz nie jada, a ktorymi (w ramach poprawienia sobie nastroju) mam zamiar samotnie sie opychac,
- pograc na gitarze, ewentualnie opanowac po mistrzowsku jakas piosenke, nagrac film i wstawic na youtube.
A Wy? Co robicie jak juz naprawde wszyscy wyjada i nie ma do kogo sie odezwac?
Milego weekendu wszystkim zycze!
No comments:
Post a Comment