Wednesday, June 8, 2011

Wycieczka do Polski- Dzień 12- Lot powrotny


3:30 AM. Pobudka.
4:00 AM. Zegnam sie z tata. Razem z mama wyjeżdżamy z domu. Mój lot jest o 9:40, muszę być na lotnisku 2 godziny wcześniej. Teoretycznie 2 godziny na dojazd spokojnie by wystarczyły, ale boimy się korków spowodowanych robotami drogowymi.
6:00 AM. Jesteśmy na lotnisku! Mamy jeszcze czas, ja i mama, na wypicie kawy/wody i decyzje o wyjęciu jednej butelki wódki oraz paczki "Michalkow" z walizki (limit wagowy to smieszne 23 kg=50 lbs). Mój bagaż waży teraz 23.1 kg. Pan przy okienku Finnair mówi, ze przejdzie.
7:00 AM. Żegnam się z mama, która musi wracać do pracy. Czytam sobie gazetkę do...
7:40 AM. Nadaje bagaz, przechodze przez security check.
8:40 AM. Zaczynam przysypiac. Na szczęście już zapraszają nas do samolotu.
Nie pamietam startu ani ladowania.




Około 1:00 PM. Ląduje w Helsinkach. Na lotnisku, przy wejściu do samolotu, stoją przedstawiciele American Airlines i zadają pytania o bagaż, kto mi go spakowal, o zawarta w nim elektronikę, o to, kiedy kupiłam mojego laptopa... Dziwne. Zwykle robią to na etapie kontroli i przeswietlania bagażu, a nie miedzy jednym lotem a drugim.
2:40 PM. Lot do Chicago. Bez większych rewelacji, ale przy ladowaniu trzęsie tak bardzo, ze pasażerowie wydają zgodny okrzyk strachu. Łapie za rękę faceta siedzącego obok mnie.




5:30 PM. Przesiadka w Chicago i przejście przez customs and agricultural control. Przyznaje się do czterech butelek wódki i masy cukierków. Nie stanowi to problemu.
Ponownie nadaje bagaż i przechodzę przez kontrole bezpieczeństwa.
- Chciałabym jeszcze raz ręcznie sprawdzić pani bagaż, czy mogę?- pyta mnie miła pani w mundurze. Oczywiście jest to pytanie retoryczne.
- Czy ma pani w nim coś ostrego, niebezpiecznego, potencjalnie wybuchowego?- docieka pani.
- Nie- mówię, bardzo zdziwiona faktem, ze zawartość mojego plecaka wzbudziła podejrzenia przy przejściu przez skaner.
Pani, w rękawiczkach, przeciera mój plecak wacikiem, ktory ma za zadanie wykryć materiały wybuchowe. Otwiera plecak. Wyjmuje aparat fotograficzny, stertę magazynów. Przeciera wnętrze wacikiem. Wyjmuje Biblię, reklamówke pełna polskich batonów, uśmiecha się, po czym wyciąga... 2 pudełka "Michalkow" i 2 pudełka Ptasich Mleczek z samego dna plecaka.
- Teraz wszystko jasne- mówi z uśmiechem.- Te pudełka wyglądały podejrzanie na skanerze. Muszę jeszcze raz przepuścić je przez rentgen.
- Nie ma problemu.- odpowiadam- Dla bezpieczeństwa moich cukierków zrobię wszystko- pozwalam sobie na żart.
6:05 PM. Lot do Los Angeles przesypiam.
8:40 PM. Na lotnisku wita mnie Mąż z kwiatami. Chyba sie stesknil.






- Posted using BlogPress from my iPhone

3 comments:

  1. ooo to bardzo miłe powitanie miałaś :-)

    ReplyDelete
  2. Bardzo podobala mi sie Twoja relacja! :) Wiecej takich! :) Pozdrawiam.

    ReplyDelete