Na Gwiazdke dostalismy od siostry Meza bilety na Cirque Berzerk, ja, Maz, tesciowie i druga szwagierka. Cirque Berzerk to cos takiego jak Cirque du Soleil, tyle tylko, ze w innym stylu: mrocznym, tajemniczym, trupioupiornym. Bylam bardzo ciekawa tego show, chociaz 8 wieczorem w niedziele to nie jest dla mnie pora na wyjscia (w poniedzialek musze wstac o 5, niedziela wieczorem nastraja mnie raczej do siedzenia w domu).
O 7:30 zajechalismy pod Nokia Theatre. Zaparkowac musielismy pare przecznic dalej, na parkingu platnym (nie potrafie zrozumiec, dlaczego w centrum LA, pod teatrem/filharmonia/kinem, nie mozna wybudowac darmowego parkingu). Przeszlismy do teatru, poddalismy sie kontroli torebek/przeswietleniu rentgenowskiemu/standardowemu obmacaniu, po czym zasiedlismy w teatrze.
W ostatnim rzedzie na balkonie.
Na politechnice uczono mnie, jak projektowac teatry/areny/sale widowiskowe, uczono mnie o kacie widocznosci i uksztaltowaniu widowni w taki sposob, aby widzowie w ostatnich rzedach widzieli cala scene. Architekci Nokia Theathe wyraznie dali ciala. Kilka minut po rozpoczeciu spektaklu stalo sie jasne, ze nie zobaczymy tego co dzieje sie z przodu sceny.
Show byl, delikatnie mowiac, srednio interesujacy: za dlugi, z wyjatkowo kiepska konferansjerka (facet w kolko powtarzal to samo) i 45 minutowa przerwa (!!!). Na dodatek facet wystepujacy na trapezie UPUSCIL swoja partnerke z wysokosci jakichs 15 stop! Upadla prosto na plecy, po czym zostala wyprowadzona przez dwie osoby z obslugi. Mam nadzieje, ze jej kontuzja nie byla powazna, szla sama, ale ze wsparciem.
Plusy to swietna muzyka na zywo, fantastyczny numer z trampolinami i wyjatkowe stroje i makijaze cyrkowcow.
Podsumowujac- warto zobaczyc, jesli ktos kupi Ci bilety. Jesli nie- lepiej wydac forse na jakies srednie sushi.
Porazka...
ReplyDelete