Monday, May 7, 2012

Współlokator

Maj jest miesiącem najbardziej wytężonej pracy w naszej firmie. W sobotę wieczorem przyszedł KH, kolega- fotograf. Wspólnie zasiedliśmy w kuchni i oddaliśmy się skanowaniu dokumentów, wypalaniu płyt i tym podobnym czynnościom. Koty biegały wokoło, goniąc sie wesoło po salonie i piwnicy.
W pewnym momencie usłyszeliśmy dziwne skrzeczenie. Zajrzałam do salonu i ujrzałam Pom-Pom i Ding-Donga, trącających łapkami niewielkie stworzenie.
- Co one złapały?- zastanawiałam się głośno- nie wygląda mi to na mysz.
KH wstał z krzesła i stanął obok mnie.
- To nie mysz- powiedział- to nietoperz!
Nie ruszający się do tej pory skrzydłoręki nagle złapał drugi wiatr w żagle i poderwał się do lotu. KH i ja kucnęliśmy szybko na podłodze i zaczęliśmy zastanawiać się, jak pozbyć się niespodziewanego gościa (a raczej- mieszkańca domu). Koty wodziły oczami za nietoperzem i pomiaukiwały z zainteresowaniem.
Po kilku minutach nietoperz zniknął w ciemnym kącie pokoju. Obeszliśmy z KH cały dom ale nie udało nam sie go znaleźć.
W niedzielę rano KH przyniósł mi sieć na ryby.
Tak na wszelki wypadek.
Mnie zaś całą noc śniły się koty z nietoperzymi skrzydłami, latające pod sufitem.

No comments:

Post a Comment