Wednesday, April 18, 2012

Przygody Męża w podróży służbowej- Boston- Spragnieni

Późnym wieczorem, Mężowi i jego dwóm kolegom, JR i SH, zachciało się piwa. Monopolowy zamknięto o 11:00 PM, drużyna przybyła doń o 11:04. Nie udało się, naszym bohaterom, nakłonić sprzatajacej obsługi sklepu do ponownego jego otwarcia. Ten drobny incydent nie zniechęcił panów: szybko wypatrzyli otwarty bar sportowy (miejsce, gdzie można napić się piwa, zjeść kurczaka w sosie barbecue oraz obejrzeć mecz z kolegami), w którym mogli ugasić pragnienie. Zdecydowanym krokiem weszli do środka... i zamarli.
Wszyscy goście baru, bez wyjątku, byli czarni i potężnych rozmiarów. Na dodatek, na widok dwóch białasów i jednego Azjaty, zaczęli wrzeszczeć wniebogłosy, wskazywać ich palcami i grozić zaciśniętymi w pięści dłonie!
Panowie już, już, zaczęli sie wycofywać, gdy dotarło do nich, że czarni bracia kibicują tej samej drużynie baseballowej, i ze to na jej cześć wznoszą okrzyki a (dziwnym zbiegiem okoliczności) nad ich głowami, nad wejściem, wisi telewizor. Zdecydowali sie więc przycupnąć przy jednym ze stolików.
- Nie patrzcie sie na ich kobiety- pouczył SH półgłosem- bo nas zabiją.
:)

3 comments:

  1. chłopaki byli zdesperowani aby pić piwo i czuć jego smak na budzącym się kraterze. czy do amerykańskiego piwa coś dodają by było to warte aż takich poświęceń i konspiracji? pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. Tez sie nad tym zastanawialam... wyglada na to, ze piwo bylo tego warte :).

    ReplyDelete
  3. Zaiste, prawdziwi miłośnicy piwa - ale bez ryzyka nie ma zabawy ;)))

    ReplyDelete