Thursday, July 14, 2011

Jak nie urok to sraczka :)

W poniedzialek Xterra zaczela dziwnie trzasc sie i szarpac. Po przejechaniu 10 mil szarpala juz tak bardzo, ze dalsza jazda byla niemozliwa. Zadzwonilam po lawete, odholowalam auto do mechanika.
We wtorek mechanik zadzwonil i powiedzial, ze auto jest naprawione i gotowe do odbioru.
Dzis rano wsiedlismy z Mezem w Sentre, nasz drugi samochod (a raczej samochod tesciow, ktory powoli wykanczamy), i pojechalismy odebrac Xterre. Po przejechaniu jakichs 15 mil Sentra zaczela stukac i terkotac. Po kolejnych 5 milach silnik odmowil wspolpracy i dokonal swego zywota prawie pod samym warsztatem (Michael dopychal, ja kierowalam).
Ciesze sie niezmiernie, ze stalo sie to podczas, gdy Maz prowadzil, a nie ja.
Zostawilismy Sentre u mechanika (jak wygodnie!), wsiedlismy w Xterre i ruszylismy w droge powrotna.
Pod samym domem Xterra zaczela trzasc sie i szarpac. Jazda nia do pracy okazala sie niemozliwa, wsiadlam wiec na rower Meza (w moim zerwal sie lancuch w zeszly czwartek) i pomknelam radosnie (bo z gorki) do roboty.
W polowie drogi zorientowalam sie, ze zostawilam w domu klucz do biura.
Powrot zajal mi dobre pol godziny. Do pracy dojechalam zziajana, zmeczona i calkowicie mokra.
Coz to byl za dzien.

2 comments:

  1. lubię takie klimaty. to mnie pobudza do działania. moja pani niestety nie byłaby tak kreatywna i zdeterminowana jak Ty. pozdrawiam

    ReplyDelete
  2. Coz, jak sie nie jest na etacie, ale zarabia "za godzine", to sie kombinuje jak moze :)

    ReplyDelete