Sunday, November 28, 2010

Swieto Dziekczynienia w Fairfield, IA- spotkania...

Dzien rozpoczelismy od sniadania i spaceru z moja przyjaciolka M, jej chlopakiem A oraz ich synkiem. A pilnowal dziecka, Maz zajal sie robieniem dziecku zdjec, a ja i M wreszcie moglysmy spedzic troche czasu we dwie.
Bedac jeszcze w Californi obawialam sie, ze nie bedziemy rozumialy sie tak dobrze, jak kiedys. Balam sie, ze macierzynstwo zmieni M tak bardzo, ze bedzie nas teraz wiecej dzielic niz laczyc. Wszystko jest jednak dokladnie tak samo, nasze rozmowy sa jedynie przerywane gaworzeniem lub zmienianiem pieluch.
Brakowalo mi naszych konwersacji. Brakowalo mi wspolnych spacerow, wtorkowych lunchy, wspolnego ogladania filmow...
Przechadzajac sie po Fairfield myslalam, ze zaczynam doceniac i tesknic za czasem, kiedy to nie moglam pracowac i cale dnie spedzalam robiac to, co mi sie zywnie podobalo.
Prosto ze spaceru pojechalismy na lunch (tak, tak, my ciagle tylko jemy!) do JS i FS, rodzicow mojego niezyjacego przyjaciela. Duzo myslalam o tym spotkaniu, zanim jeszcze sie odbylo. Slyszalam od naszych wspolnych znajomych, ze JS i FS zadziwiajaco dobrze sobie radza po smierci D, moje rozmowy z JS zdawaly sie to potwierdzac.
JS czekala juz na nas na progu. Usciskalysmy sie serdecznie i wszyscy razem weszlismy do domu, gdzie powital nas usmiechniety FS. Udalismy sie do kuchni.
Na lodowce zauwazylam zdjecie D z namalowanym na bicepsie czerwonym sercem z napisem "Mama".
Zasiedlismy do stolu.
JS zamknela oczy, rozlozyla rece i poblogoslawila jedzenie, ktore niebawem spozylismy.
JS i FS sa zydami. Po raz pierwszy w Fairfield mialam okazje z kims sie pomodlic. Bylo to bardzo mile doswiadczenie. Wiedzialam, ze JS jest bardzo uduchowiona osoba, ale, znajac jej styl zycia, nie posadzalam jej o praktykowanie zydowskich tradycji.
Duzo rozmawialismy, smialismy sie i zartowalismy. JS i FS wlasnie wrocili z wycieczki do Nowej Zelandii i opowiadali nam swoje wrazenia. Bil z nich spokoj i pogoda ducha. Gdybym nie wiedziala, co spotkalo ich syna, nigdy bym sie nie domyslila.
Po lunchu Maz i FS udali sie ogladac zdjecia z Nowej Zelandii, JS chciala porozmawiac ze mna.
Opowiadala o D. Pokazala mi rowniez fragmenty filmu nagranego na spotkaniu poswieconemu pamieci D. Film trwal cale 2 godziny, niestety nie mielismy tyle czasu, ale bardzo chcialam zobaczyc go w calosci. Poprosilam JS o kopie.
- Zrobilismy duzo kopii- powiedziala JS- ale nikomu jeszcze zadnej nie dalismy. Bedziesz musiala zapytac FS, to on decyduje.
FS, zapytany o to samo, odpowiedzial bez wahania:
- Oczywiscie, zatrzymaj te kopie.
Spotkanie dobieglo konca. JS pojechala na probe zespolu, w ktorym spiewa, a my udalismy sie do domu BF. Chcielismy spedzic z nim troche czasu przed wyjazdem.
Okolo 6 znalezlismy sie w domu M i A. Dolaczyla do nas D, kolezanka Meza z bylej pracy. Wieczor uplynal nam na grze w Bananagrams (gra slowna podobna do scrabble).

No comments:

Post a Comment