Saturday, April 5, 2008

Biznes

S., wlasciciel budynku w ktorym mieszkamy, to postac bardzo barwna. Widac, ze wiele przeszedl: pracowal w wielu miejscach, wielu rzeczy doswiadczyl, przezyl okropny wypadek samochodowy, w wyniku ktorego ma tzw. "leniwe oko".
Jakims cudem S. wszedl w posiadanie ogromnych pieniedzy (podejrzewamy, ze to z ubezpieczenia za ten wypadek), ktore z mniejszym lub wiekszym powodzeniem inwestuje. Ma kilka spolek, kilka domow, klubow i restauracji oraz zna cala mase osob. Ma rowniez mnostwo pomyslow jak zarobic jeszcze wieksze pieniadze. Oprowadzajac mnie po naszym budynku opowiedzial mi o najnowszym: chce stworzyc cos dzialajace na zasadzie serwisu oferujacego zakup dzwonkow do telefonow komorkowych: jedna taka usluga kosztuje $1, ale jesli w ciagu dnia 100 osob sciagnie taki dzwonek, to juz mamy $10.
Jak tylko S., dowiedzial sie, ze robie strony internetowe, postanowil wtajemniczyc nas w szczegoly swojego pomyslu. Zaprosil nas na lunch do pobliskiej biblioteko- kawiarni (ktora, nawiasem mowiac, ma najlepsze na swiecie kanapki z warzywami) aby nam cala sprawe naswietlic.
Jadac z Mezem do biblioteki rozmyslalam o tym calym interesie, i po przeanalizowaniu sprawy stwierdzilam, ze jesli tylko rzecz jest legalna to w sumie czemu nie. To, co uslyszalam od S. sprawilo jednak, ze kanapka z awokado nabrala dziwnego smaku goryczy.

Wyobrazmy sobie sytuacje, gdy wracajacy z delegacji mezczyzna, przed powrotem do zony pragnie kilka godzin spedzic ze swoja kochanka. Sprawa nie jest jednak taka prosta- nalezy znalezc jakies wiarygodne wytlumaczenie dla polowicy (stworzenia z natury podejrzliwego). W tym celu mezczyzna dzwoni pod numer serwisowy 1-800-WYTLUMACZENIE i wybiera z menu dzwiek, ktory bedzie odgrywany w tle w trakcie jego rozmowy z zona. Wybiera nastepnie, na zasadzie rozmowy konferencyjnej, numer niczego nieswiadomej kobiety, i, przy akompaniamencie startujacych samolotow i megafonow, mowi zmeczonym glosem:
- Kochanie, utknalem na lotnisku. Moj lot jest opozniony o 5 godzin, nie czekaj z kolacja. Bede rano.
Zona, nieco rozczarowana faktem, ze maz nie zje pysznego spaghetti, ktore przygotowala, czuje sie jednak uspokojona: zadzwonil, zyje, wszystko w porzadku, przeciez to nie jego wina, ze lot jest opozniony. W tym czasie niewierny znajduje sie juz w domu kochanki.

Jakze przydatny serwis! Za jedyne $0.99 zapewnisz zonie spokoj a sobie wspaniale chwile! Dzwon teraz!
Legalne? Legalne.
Zarobi pieniadze? A jakze!

Po wysluchaniu calego planu obiecalismy S., ze sprawe przemyslimy i damy mu odpowiedz.
Malzonek byl sklonny wejsc w ten biznes, nie da sie ukryc, ze zarobilibysmy na tym niezle pieniadze oraz zdobyli rozglos. Mnie sumienie podpowiada "nie".
Nie chce przykladac reki do czyjegos nieszczescia. Oczywiscie, zdaje sobie sprawe, ze jesli ktos chce zdradzic, to i tak zdradzi, i ze moje zadanie polegaloby jedynie na stworzeniu informacyjnej strony internetowej. Nie moge jednak pogodzic sie z mysla, ze dzieki mojemu tworowi niewierni malzonkowie/ niewierne malzonki (lub, na przyklad, zbuntowane dzieciaki, ktore zamiast byc w szkole kupuja nielegalnie alkohol lub pala ziolo) beda mieli ulatwione zadanie. Nie wyobrazam sobie zadnego innego zastosowania dla tego serwisu, jak tylko oszukanie kogos. Nie chce, aby w przyszlosci jakas moja przyjaciolka czy znajoma opowiedziala mi historie swojego rozwodu; jak to jej maz dzwonil na serwis "wytlumaczenie" a potem do niej, tlumaczac, ze jest w szpitalu z chorym kolega, a de facto bawil sie w doktora ze swoja sekretarka.
Coz. Wyglada na to, ze pieniadze i slawa beda musialy poczekac a S. bedzie musial znalezc sobie innego webmastera.

No comments:

Post a Comment