Thursday, October 25, 2007

50% na czas

No wiec siedze sobie w samolocie linii Northwestern Airlines do Nowego Jorku. Jest godzina 6:05 nad ranem, samolot ma wystartowac za pol godziny. Maz drzemie, ja leniwie przegladam wydrukowany z internetu bilet elektroniczny. Nagle moja uwage przykuwaja slowa "50% on time" pod szczegolowym opisem lotu. Moj mozg, nie pracujacy najlepiej bladym switem, jakos nie moze sobie poradzic z informacja "50% na czas".
Szturcham Meza.
- Kochanie, co to znaczy "50% na czas"?- pytam.
- To znaczy, ze w 50% samolot przylatuje na miejsce o wyznaczonej godninie a w 50% nie.- mruczy zaspany maz i usiluje umoscic sie wygodniej na siedzeniu.
Tyle to ja tez zrozumialam ale jakos nie chce mi sie zmiescic w glowie, ze tu, w Stanach Zjednoczonych Ameryki Polnocnej cos moze nie byc na czas. Pol godziny pozniej mam okazje przekonac sie na wlasnej skorze, co oznaczaja te magiczne slowa "50% on time".

O godzinie 6:35 pilot uprzejmie oznajmia, ze akumulator w samolocie nie laduje sie, i ze zaloga techniczna jest na miejscu i sprawdza, naprawia, slowem- robi wszystko co w jej mocy abysmy mozliwie szybko wystartowali.
O godzinie 7:00 pilot ponownie przeprasza. Zauwazam, ze od sciany samolotu jakos tak dziwnie odchodza panele.
O godzinie 7:20 pilot przeprasza i zapewnia, ze niebawem bedziemy w powietrzu. Zastanawiam sie, czy odchodzace od sciany panele moga byc przyczyna rozhermetyzowania sie samolotu i, na przyklad, uduszenia sie pasazerow.
O godzinie 7:45 startujemy. Zastanawiam sie, czy zdazymy na przesiadke w Memphis, a jesli nie zdazymy, to czy kolejny podstawiony samolot jakims cudem moze byc w Nowym Jorku przed godzina 1:43 po poludniu. A jesli nie, to jak dac znac moim rodzicom, czekajacym juz tam na nas, ze zyjemy, tylko sie troche spoznimy.

Docieramy do Memphis o 8:32, samolot do Nowego Jorku odlatuje o 8:35. Biegniemy jak szaleni do naszego wyjscia a tu... okazuje sie, ze drzwi jeszcze nie zamkniete i samolot nie koluje bo pilotowi popsulo sie krzeslo a panowie z ekipy technicznej wlasnie je naprawiaja.
O godzinie 8:50 przypominam sobie o filmie "Czy leci z nami pilot".
O godzinie 9:10 zastanawiam sie czy leci z nami lekarz.
O godzinie 9:30 zaczynam przegladac katalog z gadgetami sklepu "Sky Mall" na ktorym ktos przytomny napisal dlugopisem: "useless shit" (bezuzyteczne gowno). Chyba nie ma slow, ktore trafniej opisalyby zawartosc tego pisma.
O 9:45 startujemy.

Wracamy z Nowego Jorku. Przesiadka w Memphis. Godzina 7:00 wieczorem, samolot startuje za 20 minut.
Uprzejma pani przez megafon bardzo unizenie przeprasza i informuje, ze samolot, ktorym bedziemy leciec, jeszcze nie przylecial z kolejnego rejsu. Opoznienie jest spowodowane wizyta laskawie nam panujacego prezydenta Georga W Busha gdziestam.
Godzina 7:40. Ide kupic sobie kawe.
Godzina 8:00. Startujemy. Docieramy na miejsce z godzinnym opoznieniem.

Coz. Przynajmniej bilety byly tanie.

No comments:

Post a Comment