Sunday, November 18, 2012

Boberta

Bobby przeszla poważne leczenie, zastrzyki i sterylizacje. Ze względu na fakt, iż miała uszkodzenie nerwu i nie do końca kontrolowała swoje potrzeby fizjologiczne, nie mogliśmy zabrać jej do domu po żadnym z zabiegów. Martwiłam się, jak zwierzak zniesie przymrozki, ale Boberta potrafiła o siebie zadbać: spała pod naszym domem, przy rurach z ciepłą wodą, wraz z rudym kotem z sąsiedztwa. Nie sprzeciwiałam się temu związkowi: w końcu oboje czerpali z niego korzyści. Bobercie było ciepło a rudzielec podjadał jej czasem z miski.
Wyglada na to, że była szczęśliwa: zawsze wesoła, rozbrykana, wspinająca sie na drzewa z prędkością błyskawicy, jakby grawitacja jej nie dotyczyła. Zawsze przychodziła na wołanie. Zawsze była skora do zabawy. Zawsze dotrzymywała mi towarzystwa, gdy pracowałam w ogródku.
We wtorek wieczorem widziałam Bobertę ostatni raz. Nie zmartwiłam się zbytnio, gdy nie przyszła na śniadanie w środę rano, zdarzała się jej już taka nieobecność. Wieczorem byłam jednak nieco zaniepokojona.
W czwartek zaalarmowałam sąsiadów. W piątek zadzwoniłam do okolicznych schronisk dla zwierząt. Objechałam też całą okolicę, szukając Boberty.
Rudzielec również zniknął. Próbowałam pocieszać się myślą, że może poszli razem łowić myszy na pobliskim polu.
Dziś rano na moim ganku siedział rudy kot, patrząc mi wymownie w oczy.
Jadąc do miasta znalazłam Bobertę leżącą na poboczu drogi szybkiego ruchu. Pochowałam ją w ogródku. Na wiosnę posadzę na niej kwiatki.


5 comments:

  1. To ogromna przykrość! Nawet nie wiem, jak Cię pocieszyć. Zupełnie inaczej jest, jeśli zwierzak odchodzi w sposób naturalny, a tu... Tak bardzo lubię zdjęcie Michaela z Bobby. Jak wiesz moja Soraya choruje na raka, tj. chłoniaka śluzówki nosa. Rokowania są jednoznacznie złe.Leczymy ją zastrzykami z "chemią". Kiedy lek przestaje działać - dusi się. Traci wzrok. Dopóki lek będzie skuteczny będziemy ją ratować, ale weterynarz radzi oswoić się z decyzją o eutanazji. To takie trudne! Tak przyjemnie jest przyjaźnić się ze zwierzęciem, które akceptuje nas i kocha bezwarunkowo. Lubimy, gdy kręci się przy nas. Będzie takiej miłej obecności bardzo brakować. Ktoś mi powiedział "weźmiesz sobie innego kota" ale to nie to samo.
    Cieszymy się bardzo na spotkanie z Tobą, może nawet uronimy wspólną łezkę? Przyjeżdża bezpiecznie!
    MZ

    ReplyDelete
  2. Ja musiałam dwa lata temu uśpić mojego psiaka. Dostał jakiejś paranoi i nic mu nie pomagało - tabletki na mózg, serce, na uspokojenie... do tego ciągle do mnie podchodził i chciał się przytulać, gdzie wcześniej czasem go nawet pogłaskać nie było wolno; albo odwrotnie - dostawał szału i dosłownie darł wszystko, co stało mu na drodze, np. zjadał książki albo rzucał się na folię po butelkach.

    To było strasznie smutne i przykre, dlatego wiem jak się czujesz. I u mnie ta presja, czy dobrze z tatą zrobiliśmy? Dlatego, żeby nie dac się zwariować, trzeba po prostu się czymś zajać, nie myśleć.

    Powodzenia oraz pomyślności życzę !

    ReplyDelete
  3. Przeplakalam cala niedziele i caly poniedzialek. Dzis jest mi juz troche lepiej. Caly czas jednak nie moge przywyknac do mysli, ze Boberta nigdy juz nie wespnie mi sie na noge... :(

    ReplyDelete
  4. Oglądam filmik już piąty raz i ryczę jak bóbr. Zamieściłaś w min zdjęcie z Michaelem, które tak lubię. Jest mi przykro w Twoim imieniu i żal. Bobby miała z Wami cudowne życie i tylko to postaraj się zapamiętać! Całym sercem jestem z Tobą.
    MZ

    ReplyDelete
  5. Jestem kociarą, prawie całe życie jest przy mnie kot. Wiem jak to ciężko gdy odchodzi. Niestety, koty wychodzące z domu, na ogół długo nie żyją... Albo spotkają kogoś złego (w Polsce często, niestety), albo ktoś jedzie za szybko...
    Bardzo Ci współczuję.

    ReplyDelete