Dzisiejszy dzien uplynal pod znakiem relaksu w domu. Przez
7 dni udalo nam sie nosic wiekszosc ubran, totez przyszedl czas na pranie. Michael byl nieco zaskoczony faktem, iz moi rodzice nie maja suszarki do ubran (w Stanach to norma), ale przekonal sie, ze kaloryfery potrafia zdzialac cuda w krotkim czasie.
Wieczorem wybralismy sie na obiad do EK i JK.
EK byla moja nauczycielka angielskiego. Mialam z nia lekcje przed moim pierwszym wyjazdem do Stanow. Za kazdym razem, gdy EK widziala sie z moja Mama (ktora leczy jej zeby), pytala co sie u mnie dzieje. Wreszcie Mama dala jej moj email i zaczelysmy korespondowac. Wkrotce EK stala sie moja przyjaciolka.
Dzis wreszcie mialam okazje przedstawic EK i jej mezowi J. Spedzilismy wspanialy wieczor jedzac obiad (zlozony z przepysznego kurczaka w karmelu, ryzu i salatki z kapusty pekinskiej i pomaranczy), pozniej deser (ciasto!), rozmawiajac i ogladajac zdjecia... Dziekujemy za mile spedzony czas!
No comments:
Post a Comment