Wieczorem odwiedzili nas JG z JJG oraz MZ z ZZ. Obie te pary są bardzo zaprzyjaznione z moimi Rodzicami, a co za tym idzie- ze mną. JG i JJG przyniesli nam urocza figurke kotka! Wyglada na to, ze wszyscy wiedza, ze mamy kota na punkcie kotowatych.
Specjalnie na cześć przyjaciol przygotowalismy z Mezem tajska zupę kokosowa, i postaralismy się, aby nie była ona tak ostra, ze aż wypala mózg. Zupa okazała się sukcesem, chociaz reakcje byly rozne. Mama, z nonszalancka mina, zjadla swoja porcje w takim stylu, jakby cale zycie nie robila nic innego oprocz konsumpcji potraw tajskich. Tata mial lekko niepewna mine i lzy w oczach, ale rowniez zjadl wszystko. MZ i ZZ, przyzwyczajeni do pikantnych potraw, poradzili sobie bez większych problemow. JG, po bohaterskiej walce, w końcu poddała się, i przekazała swoją porcje mężowi, który, napociwszy się zdrowo, pochlonal obie: swoją i zony.
Dziękujemy wszystkim za otwartość i pozytywne nastawienie do naszego dania!
Impreza trwała do późnej nocy. Było jedzenie, desery (tu nalezaloby wspomniec o przepysznych faworkach, ktore przyniosla MZ, po prostu rewelacyjne!), rozmowy, żarty, mnóstwo śmiechu, potem dalismy się nawet przekonać do gry na gitarze. Towarzystwo bardzo się rozkrecilo, i, w miarę upływu godzin, coraz mniej musiałam tlumaczyc z angielskiego na polski i odwrotnie.
Dziękuje Wam, Rodzice, za zorganizowanie tak wesolego posiedzenia!
Dziękuje Wam, JG, JJG, MZ i ZZ za przyjście i uczynienie tej nocy wyjątkowa!
No comments:
Post a Comment