Dzis wreszcie udalo nam sie odwiedzic Urzad Miasta oraz Wydzial Komunikacji.
W Urzedzie Miasta poszlo latwo, tak latwo, ze az bylam zdziwiona. Przy okienku wymiany dowodow nie bylo kolejek, chociaz obok, w wydziale zameldowan i wymeldowan, tloczyli sie krzyczacy na siebie i urzednikow ludzie.
Pomimo, iz moj dowod byl wyjatkowo stary, udalo mi sie bez problemu zalatwic wszystkie formalnosci. Niestety, na nowy dokument czeka sie okolo 4 tygodni, bede go zatem mogla odebrac, gdy nastepnym razem odwiedze Polske.
Nastepnie poszlismy do Wydzialu Komunikacji. Pani w okienku udzielila mi informacji, jakie dokumenty nalezy zlozyc i ile zaplacic. Wypelnilam wniosek, przyszykowalam kopie starego dowodu, paszportu i prawa jazdy, i wrocilam do okienka, w ktorym siedzialy juz, w pozach relaksacyjnych, 3 panie, jedzac ciastka.
- Tu sie pani pomylila- jedna z nich wskazala mi kratke: "zabrano mi prawo jazdy" ktora omylkowo zaznaczylam. Poinstruowana przez nia skreslilam to miejsce i podpisalam sie przy nim.
Pani zaczela przegladac kopie moich dokumentow.
- Ale pani ma stary dowod- powiedziala.
- Tak, wlasnie dzis zlozylam wniosek o wymiane, nie bylo mnie w Polsce przez jakis czas- odpowiedzialam.
- To znaczy, ze nie bylo pani w polsce przez przynajmniej 6 miesiecy w kazdym roku kalendarzowym?- zapytala ta z okienka podnoszac na mnie oczy.
- No... nie. A czy to ma jakies znaczenie?
- Zgodnie z prawem o polskie prawo jazdy moze sie pani ubiegac jedynie, jesli jest pani w Polsce przynajmniej 6 miesiecy w kazdym roku kalendarzowym.
- Rozumiem, ale ja juz mam polskie prawo jazdy, teraz jedynie chce je wymienic, poniewaz wyszlam za maz i mam nowe nazwisko.
- Ale pani nie mieszka w Polsce. Nawet paszport zostal pani wydany w Los Angeles.
- Musialam go wymienic przed przyjazdem do Polski, poniewaz musialam miec zielona karte i paszport na to samo nazwisko. Jakie to wogole ma znaczenie?
- Takie, ze nie mieszka pani w Polsce- wtracila sie przechodzac czwarta pani, biorac sobie ciastko z talerzyka.- Jak sie pani przeprowadzi na stale, to wtedy prosze sie ubiegac o polskie prawo jazdy.
- Wlasnie. Dziekuje ci, Grazynko- kurtuazyjnie odparla ta pierwsza- a w formularzu tez pani powiedziala nieprawde, ze zabrano pani prawo jazdy.
Powoli zaczelo sie we mnie gotowac.
- Nie powiedzialam nieprawdy, tylko sie pomylilam. Sama pani to zauwazyla i poprosila mnie o poprawienie i podpisanie obok.
- W Stanach moze pani sobie tez zalatwic prawo jazdy- zmienila temat panienka z okienka.
- Polskie prawo jazdy? Polskie mam zalatwiac w Stanach?- nie posiadalam sie ze zdziwienia.
- Nie, prosze zalatwic sobie amerykanskie.
- Ja juz mam amerykanskie i nie rozumiem, czemu nie moge uaktualnic polskiego dokumentu, skoro jestem obywatelka polska.
- Takie jest prawo- powiedziala pierwsza pani, rozsiadajac sie wygodniej na krzesle- Nie moze pani wymienic dokumentu, jesli nie mieszka pani na stale w Polsce. Prosze wymieniac, jak pani wroci na stale.
- Troche mi sie to dziwne wydaje...- zaczelam.
- Takie jest prawo. Prosze wrocic, jak pani wroci do kraju na stale i bedzie w stanie nam to udowodnic.
Pachnialo mi to jakims lenistwem urzednikow i generalna sciema, ale coz mialam zrobic. Nie umiem sie wyklocac, wolac kierownika, robic zamieszania. Odeszlam od okienka z postanowieniem powrotu nastepnym razem, gdy bede miala polski dowod, i pani z okienka bedzie mi mogla przyslowiowo "skoczyc". To co bulwersowalo mnie najbardziej to przezuwanie podwieczorku w trakcie rozmowy z klientem, lekcewazenie i zarzucanie mi klamstwa, ktorego nie powiedzialam (a panie dobrze o tym wiedzialy).
Potem rozmawialam z Tata, ktory powiedzial mi, ze odprawienie mnie z kwitkiem i motywowanie niemoznosci wymiany dokumentu moja nieobecnoscia w Polsce jest czestym chwytem stosowanym przez pracownikow Wydzialu Komunikacji, i nie jest zgodne z prawem. Nastepnym razem wybiore sie tam z Tata, ktory jak nikt potrafi zalatwiac sprawy niemozliwe i ucierac nosa leniwym pracownikom biurowym.
Jestem zaszokowana, ze caly czas w Polsce sa miejsca, gdzie obsluga klienta jest na tak zenujacym poziomie, a pracownicy wykazuja taki brak kultury osobistej.
No comments:
Post a Comment