- Nie bedziesz sama w Californi- probuje mnie pocieszyc Maz- przeciez jest tam A..
A. poznalam, gdy przyjechalam do Stanow w 2005 roku. W parku, w ktorym pracowalam, byla specjalista od zarzadzania zasobami ludzkimi.
Najpierw laczyly nas tylko stosunki zawodowe. Nie przepadalam za nia.
Pozniej poznalam ja blizej, zrozumialam na czym polega jej praca i troche zmienilam zdanie.
A. byla wspollokatorka i dlugoletnia przyjaciolka Meza. Przez pare tygodni mieszkalismy razem. Polubilam ja. Z tego, co pamietam (a pamietam dziwnie niewiele), dosc przyjemnie spedzalysmy razem czas.
Pod koniec lata 2005 A. przeprowadzila sie z Alabamy do Californi. Ja przebywalam wtedy w Polsce. Kontakty nieco sie rozluznily. A. odpowiedziala na kilka z moich licznych emaili; glownie opisywala, jak bardzo jest zajeta i jak bardzo nie ma na nic czasu.
Do Stanow wrocilam w 2006 roku w czerwcu. A. zadzwonila do Meza, mowila jak bardzo cieszy sie, ze przyjechalam. Rozmawialam z nia przez chwile.
Kolejny raz rozmawialysmy w grudniu 2007. Z telefonu Meza. Nigdy nie zadzwonila do mnie osobiscie.
Maz mowi, ze przeszla przez trudny rozwod, ze bylo jej ciezko, dlatego izolowala sie od wszystkich. Nie wydaje mi sie to wystarczajacym wytlumaczeniem. Jesli miala czas, aby zadzwonic do niego, jesli miala czas aby codziennie logowac sie na portale spolecznosciowe, to mialaby czas na kontakty ze mna, jesli rzeczywiscie tak bardzo mnie lubi.
Obecnosc A. w Californi jest mi absolutnie obojetna. Ani mnie ona ziebi ani grzeje.
Maz mowi, ze jestem niesprawiedliwa, jednak zycie nauczylo mnie, ze jesli ktos nie chce utrzymywac z nami kontaktow, to nie ma co o nie na sile zabiegac. Prawdziwa przyjazn wymaga dwojga zabiegajacych o nia ludzi.
Kiedys staralam sie dostosowywac, byc wyrozumiala i cierpliwa. Teraz, jesli ktos uporczywie mnie ignoruje, przestaje sie taka osoba interesowac.
Moze to egoistyczne podejscie, ale nie ma w moim zyciu miejsca dla ludzi, w ktorych zyciu nie ma miejsca dla mnie.
No comments:
Post a Comment