Friday, December 26, 2008

Brak rampy i noc spedzona na podlodze

8:00. Powoli konczymy pakowanie.
9:30. Przychodzi A (chlopak M) oraz silna grupa kolegow z pracy M (5 osob!) i wszyscy razem pomagaja nam zapakowac pudla do samochodu. Uwijaja sie w 30 minut, co jest wyczynem zgola niezwyklym (przy okazji przeprowadzki z Alabamy robilismy to sami i zajelo nam to okolo 12 godzin).
11:00. M i G przychodza sie pozegnac. Wszyscy toniemy we lzach.
12:00. Spozywamy ostatni lunch z przyjaciolmi i kolegami Meza.
14:00. M, moja przyjaciolka, przychodzi sie pozegnac. Placzemy obie.
14:30. Definitywnie konczymy pakowanie, sprzatamy mieszkanie.
16:00. Wlasciciel budynku przychodzi odebrac klucze i ocenic stan mieszkania, aby na tej podstawie obliczyc, ile z wplaconego przez nas depozytu da nam spowrotem. Ogledziny wypadaja korzystnie i otrzymujemy 100%.
19:15. W mieszkaniu zostala juz tylko Pom- Pom i jej kuweta. Ciezarowka jest zaladowana i zamknieta na klodke. Pozostalo nam tylko wjechac autem na przyczepke, przypiac je i odjechac w sina dal. Dopiero teraz orientujemy sie, ze przyczepka ma tylko jedna rampe. Jest juz za pozno, aby pojechac do wypozyczalni i ja wymienic. Przeklinamy w trzech jezykach.
20:00. Jade do Subway po salatke dla siebie i kanapki dla Meza. Spozywamy kolacje a pozniej raczymy sie piwem i filmikami z YouTube.
23:00. Zawinieci w koce przeznaczone do zabezpieczania transportowanych mebli (tylko to dalo sie wyciagnac z ciezarowki bez przekopywania sie przez nia i rujnowania misternej kompozycji pudel, mebli i pasow zabezpieczajacych) kladziemy sie na podlodze i idziemy spac.

No comments:

Post a Comment