14:00. Pakowanie na calego.
Przy okazji oprozniania szafek znajduje dwa wielkie opakowania Piernika Ketrzynskiego, ktore kiedys przyslali mi rodzice. Decyduje nakarmic nim znajomych, do ktorych zaproszeni jestesmy na Wigilie i pierwszy dzien Swiat Bozego Narodzenia (pare rzeczy mniej do zapakowania a gospodarze uciesza sie z deseru).
17:00. Wskutek ogromnych mrozow (-20 stopni Celsjusza) w naszym budynku peka rura z zimna woda. Nie mozemy ani wziac prysznica (bo i jak? we wrzatku?) ani spuscic wody w toalecie. Na szczescie w innej czesci budynku jest toaleta na korytarzu i tam spluczka (o dziwo) dziala. Jestesmy uratowani!
22:00. Z braku czekolady oblewam piernik rozpuszczonym napojem kakaowym, modlac sie aby po tym zabiegu okazal sie zjadliwy.
No comments:
Post a Comment