Po wpisaniu w Google hasla "koszty wesela" portal http://www.we-dwoje.pl/ podal mi takie oto liczby:
SUKNIA ŚLUBNA
kupno 700 – 5000 zł
wypożyczenie 40 – 60% wartości sukni
pranie 100 – 200 zł
GARNITUR
kupno 500 – 1500 zł
wypożyczenie od 300 zł
SMOKING
kupno od 1000 zł
wypożyczenie od 350 zł
FRAK
kupno od 1300 zł
wypożyczenie od 500 zł
DODATKI
buty damskie 100 – 300 zł
buty męskie od 150 zł
welon od 150 zł rękawiczki 50 zł
stroik do włosów od 80 zł
koszula 50 – 150 zł
muszka 50 zł
krawat od 50 zł
USŁUGI KOSMETYCZNE
fryzjer 50 – 150 zł
makijaż od 80 zł
manicure od 50 zł
WIĄZANKA ŚLUBNA
kupno 50 – 200 zł
OBRĄCZKI
para od 500 zł
KOSZTY FORMALNOŚCI
opłata skarbowa w USC 75 zł
skrócony odpis świadectwa urodzenia 10 zł
ofiara dla kościoła ok. 500 zł
zapowiedzi ok. 100 zł
organista 50 zł
KOSZTY PRZYJĘCIA
restauracja od 100 zł/osobę
dekoracje sali i kościoła od 600 zł
tort 200 zł
alkohol na osobę 25 zł
oprawa muzyczna 1500 – 2000 zł
videofilmowanie 1000 – 2500 zł
fotograf od 10 zł/zdjęcie
DODATKOWO
samochód 100 – 300 zł
ustrojenie samochodu od 150 zł
zaproszenia od 1 zł/szt.
miejsca noclegowe dla gości – od osoby za dobę 60 - 120 zł
Po przeanalizowaniu tej listy latwo da sie stwierdzic, ze koszt przecietnego slubu i wesela to kilka tysiecy zlotych.
Rozumiem, ze na slub trzeba jakos wygladac (suknia, garnitur, obuwie, dodatki, uslugi kosmetyczne). Trzeba miec rowniez obraczki i kwiaty. Pamiatka z uroczystosci (film, zdjecia) oczywiscie tez musi byc. Na ceny formalnosci niestety nie ma sie wplywu.
Wesele natomiast, to zupelnie inna sprawa: zupelnie niezrozumiale jest dla mnie, jak mlodzi i ich rodzice moga lekka reka wydawac tak zawrotne sumy na (przyznajmy szczerze) jednorazowa impreze. Nie potrafie zrozumiec zapraszania na wesele calej masy osob, ktorych mlodzi nie znaja: znajomych rodzicow lub wieki nie widzianych ciotecznych babek, z ktorymi na codzien i tak nie utrzymuje sie kontaktu. Oczywiscie, jesli ktos ma pieniadze i ochote, aby je wydawac, to nic nie stoi na przeszkodzie, nie rozumiem jednak presji: tych gosci zaprosimy, bo "tak trzeba" a tamtych "bo wypada".
Zastanawia mnie rowniez dla kogo tak naprawde takie wesele jest przyjemnoscia: dla mlodej pary, ktora chcac nie chcac musi wytrzymac do rana z ludzmi w roznym stanie trzezwosci, czy dla gosci, z ktorych niektorzy przychodza, bo czuja, ze powinni, a nie dlatego, ze naprawde tego chca?
Nigdy nie chcialam miec wystawnego wesela. Obca byla mi idea "slubu jak z bajki", sukni jak bezy, hucznej zabawy do bialego rana (czytelnicy mojego bloga moga to wywnioskowac z moich poprzednich notek). Zawsze chcialam, aby byla to uroczystosc prywatna i wyjatkowa.
Ja i Maz pobralismy sie w srodku tygodnia, w Urzedzie Miasta. Na obiad weselny zaprosilismy do restauracji najblizsze nam osoby, te, z ktorymi chcielismy dzielic ten wazny moment w naszym zyciu (ich liczba zamknela sie w 20). Mysle, ze wlasnie ta kameralna atmosfera sprawila, ze wszyscy dobrze sie czuli w swoim towarzystwie. My rowniez bardzo przyjemnie wspominamy nasz slub i przygotowania do niego. Wszystko przebieglo szybko, sprawnie i latwo. Nam pozostalo tylko rozkoszowac sie tym dniem.
No comments:
Post a Comment