Jak w temacie.
Obudzilismy sie rano i na sniadanie jedlismy znowu indyka. Przyznam szczerze, ze mi sie nie znudzil. Rzadko jem takie pysznosci, sama niestety nie jestem w stanie przyrzadzic swiatecznego indyka (a moze jestem, tylko o tym nie wiem?).
Mamy w Fairfield wielu przyjaciol, z ktorymi chcielismy sie zobaczyc. Tydzien to niestety za malo, zeby spotkac sie z kazdym osobno, postanowilismy wiec zorganizowac impreze grupowa.
Wieczorem wybralismy sie na kregle. Do tej pory grywalam w kregielniach Alabamy i Californi. Kregielnia w Fairfield bardzo mnie zaskoczyla, wygladala, jakby byla zywcem wyjeta z lat 70-tych. Co tylko dodawalo jej uroku.
Bawilismy sie swietnie. Ogladanie zdjec rowniez sprawilo nam wiele radosci: kazdy z nas mial inna technike i kazdy przyjmowal inna pozycje przy rzucie kula:
Po kreglach B i D poszli do domu, a reszta nas wybrala sie na mala przekaske do baru. Spac poszlismy grubo po polnocy.
No comments:
Post a Comment