Kilka tygodni temu ogladalismy z Mezem w telewizji Michaela Jacksona zapowiadajacego serie koncertow w Europie. Sluchalam tej wiadomosci z dosc krytycznym nastawieniem. Nie przypuszczalam, zeby beznosy, wychudzony wokalista byl jeszcze w stanie zrobic show na miare tych, ktore ogladalam bedac mala dziewczynka.
- Wiesz, mysle, ze zostalo mu niewiele lat zycia- powiedzialam do Meza, ktory popatrzyl na mnie z niedowierzaniem- on nie wyglada za dobrze.
- Co ty opowiadasz- obruszyl sie moj M!- zobaczysz on nas jeszcze wszystkich zaskoczy.
No i zaskoczyl.
25 czerwca 2009 roku Michael Jackson odszedl z tego swiata.
Nie potrafie wytlumaczyc przeczucia, ktore wtedy mialam, ale bylam pewna, ze do serii koncertow nie dojdzie.
Michael Jackson byl pierwszym wokalista, ktorego kasete "Bad" kupila mi mama kilkanascie lat temu na Rynku Baluckim.
Michael Jackson byl pierwszym mezczyzna, do ktorego (patrzac na plakat zawieszony na scianie) ukradkiem wzdychalam.
Michael Jackson byl osoba, na widok twarzy ktorej, w ostatnich latach, doznawalam uczucia obrzydzenia.
Michael Jackson zawsze bedzie osoba, ktora bede cenic za niebywale osiagniecia muzyczne, i ktorej zawsze bedzie mi zal ze wzgledu na nieudane zycie prywatne.
Dopiero teraz, po kilku dniach, dotarla do mojej swiadomosci prawda, ze Michael Jackson nie zyje. Skonczyla sie pewna era.
Umarl krol, niech zyje krol.
Kiedys Elvis, potem Michael, kto bedzie nastepny?
No comments:
Post a Comment