Firma, dla ktorej pracuje ja i Maz, zawsze poszukuje dobrych asystentow, ktorzy kazdego sezonu pomagaja przy robieniu zdjec na ceremoniach.
Kilka tygodni temu, na jednej z ceremonii pojawilo sie czterech roslych Afroamerykanow w srednim wieku, o nienagannych manierach. Przez caly miesiac ci panowie (zatrudnieni przez nasza kolezanke z human resources) pracowali dla nas jako asystenci. Zawsze uprzejmi, zawsze na czas. Nigdy sie nie spoznili ani nie odmowili pracy. Ubrani byli zawsze jak z zurnala, w piekne garnitury i koszule, zestawione w bardzo ciekawe (ale gustowne) kombinacje kolorystyczne.
Jeden z nich przynosil naszej kolezance- fotografowi lunch na kazda ceremonie.
Inny nie mial samochodu, ale dojezdzal do pracy autobusem nawet po kilkadziesiat mil.
Jeszcze inny znalazl nam dodatkowego asystenta.
Kilka dni temu maz powiedzial mi, ze ci czterej mezczyzni pracuja na co dzien na uniwersytecie jako... sprzatacze.
No comments:
Post a Comment