Ronaldinho zaczal radosnie pelzac z Patricia po podlodze. W kuchni Numan przygotowywal jedzenie. Pavla przyniosla butelke sake i piwo, ktore pilismy w tradycyjny, japonski sposob zwany sake Bam: nalewa sie piwo do szklanki, na szklance kladzie sie rownolegle dwie paleczki do ryzu, na nich stawia sie plaski, szeroki kieliszek z sake. Chorem mowi sie "sake- Bam" i na "Bam" uderza w stol (w naszym przypadku podloge). Kieliszek z sake wpada do piwa, osoba wypija wszystko na raz.
Oczywiscie wschodnia Europa wiedzie prym w piciu na raz.
Wiekszosc gosci siedziala na podlodze, niektorzy oblegali kanape, okolo 7 osob zmiescilo sie na balkonie. Wdalam sie w niezwykle interesujaca konwersacje z Japonczykiem Jasonem i Balijczykiem Rudym, popijajac czerwone wino i pojadajac rozne tradycyjne potrawy.
A jedlismy miedzy innymi:
- ryz- Indonezyjczycy nie wyobrazaja sobie zycia bez ryzu. My z Mezem zwykle kupujemy 15- kilogramowy worek w azjatyckim supermarkecie i jemy go przez nastepne pare miesiecy.
- superostry sos,
- sos z orzeszkow ziemnych- tradycyjny, standardowy, bardzo popularny w Indonezji,
- zupa na wieprzowinie- wlasciwie to wygladala jak baaardzo tlusty rosol. Specjalnie nie zachecala zapachem i niesamowita iloscia tluszczu ale okazala sie bardzo dobra w smaku i nieoceniona gdy zaczelismy pic napoje wyskokowe: nikt sie nie upil a i nastepnego dnia obylo sie bez kaca.
- bardzo pikantne mieso wolowe na patyku,
- mniej pikantne mieso z kurczaka na patyku,
- mielony tunczyk z przyprawami na patyku,
- wolowina i wieprzowina cieta na bardzo male kawaleczki, z zielona fasolka, bardzo ostro przyprawiona.
- salatka z gotowanych warzyw z majonezem- to salatka Pavli. Taka sama, jak tradycyjna salatka warzywna w Polsce.
- suszone anchovies smazone z orzeszkami ziemnymi,
- tilapie (rybe z rodziny pielegnicowatych, bardzo popularna w USA),
- salatke owocowa.
- biale, pachnace ryba, chrupiace, cienkie ciasto przypominajace styropian.
Wszystkie dania staly w kuchni, kazdy podchodzil i bral sobie co chcial i ile chcial.
Japonczyk i pare dziewczyn grzebalo widelcami w talerzach. Obok mnie mezczyzna przystapil do konsumpcji bezposredniej- jadl z talerza nie uzywajac rak. Ryz moczyl sobie w zupie, potem w ostrym sosie, w drugiej rece trzymal troche tilapii, oblizywal palce ze smakiem (w niektorych rejonach Indonezji nie uzywa sie sztuccow- jedzenie po prostu bierze sie w reke a potem wklada do ust).
Wolowina i wieprzowina z fasolka wystepuje w dwoch odmianach: tak jak ja wyzej opisalam oraz doprawiona swinska krwia. Ronaldinho zabral sie za przyrzadzenie tej drugiej wersji: usiadl w kuchni na podlodze z pojemnikami jedzenia przed soba i rekami mieszal krew z potrawa. Obok Numan kroil arbuzy.
Patrzylam sie na to wszystko z zainteresowaniem rozmyslajac nad smakiem wieprzowej krwi.
- Chcesz sprobowac?- zapytal Ronaldinho wyciagajac do mnie reke wypelniona jedzeniem.
- Pewnie ze chce.- odparlam, i nasladujac innych "biesiadnikow" zjadlam pomagajac sobie jedynie palcami.
Bylo pyszne.
Na niski, Indonezyjski stolik, wjechal tort. Pavla, Numan i Patricia zasiedli za nim patrzac na siebie i sie usmiechajac. Zabrzmialo "Happy Birthday" oraz indonezyjskie "Sto lat" (ktorego z przyczyn oczywistych nie znam). Patricia maczala paluszki w rozowym lukrze i oblizywala. Pavla i Numan patrzyli sobie gleboko w oczy i calowali sie. Rodzina wspolnie pokroila tort i rozdala gosciom. Ja jadlam z Rudym z jednego talerza (oboje bylismy zbyt najedzeni zeby zmiescic po calym kawalku tortu wiec sie podzielilismy).
Maz pojawil sie kolo polnocy. Poszlismy na balkon, gdzie wszyscy spiewali piosenki o tym jak piekne jest Bali i tanczyli po kolei.
Dlaczego dziele sie tym wszystkim?
Srednia wieku na imprezie to 30 lat. Najstarsza osoba miala 38 lat. Nie bylo seniorow.
Wszyscy ubrani byli w nowoczesne, kolorowe stroje, dziewczyny mialy makijaz, chlopaki bizuterie.
Nikt nikogo nie zmuszal do jedzenia tradycyjnych potraw w tradycyjny sposob. Nikt nikogo nie zmuszal do spiewania tradycyjnych indonezyjskich piosenek. Nikt nie zmuszal do tanca. Wszyscy robili wszystko z wlasnej woli.
Pilo sie duzo. Wokol bawily sie dzieci. Nikt sie nie upil, nikt nie pobil, nikt nie poklocil. Nikt nie stracil nastroju ani nie "zlapal dola".
Na impreze przyszla kelnerka, ktora obslugiwala mnie tamtego dnia w Sumo i kucharz, ktory dla nas gotowal. Gdy mnie zobaczyli, serdecznie mnie usciskali, zlapali za rece i posadzili na podlodze wsrod Balijczykow, jak swoja.
Nigdy na zadnej imprezie nie zostalam tak cieplo przyjeta jak na tej.
Nigdy nie widzialam takiej checi do kultywowania narodowych tradycji.
Nigdy nie doswiadczylam takiej otwartosci ze strony ludzi o kompletnie odmiennej kulturze i kolorze skory.
Nigdy nigdzie nie bawilam sie tak dobrze, jak wsrod brazowych ludzi mowiacych w kompletnie dla mnie niezrozumialym jezyku.
No comments:
Post a Comment