Nie rozumiem i nigdy nie rozumialam polskiego zwyczaju nie pytania kobiet w Polsce o wiek. Bo "nie wypada". A do tego Polki, zapytane ile maja lat, uciekaja sie do roznego rodzaju idiotycznych forteli, aby tylko nie odpowiedziec na pytanie wprost:
- odpowiadaja: kobiety o wiek sie nie pyta,
- odpowiadaja: tyle, na ile wygladam,
- jesli sa w wieku 18- 25 lat- mowia, ze maja lat 18, a potem to juz zawsze maja 25, nawet, jesli dobijaja szescdziesiatki,
- sugeruja, aby pytajacy sam ogadl,
- przestawiaja cyfry w liczbie przezytych lat (np. 42- latki z przebieglym usmiechem na ustach mowia, ze maja 24 lata),
- po prostu sie odmladzaja i podaja inne nieprawdziwe liczby.
Takie wlasnie odpowiedzi zniechecaja skutecznie do pytania, ile ktos ma lat, bo i po co? I tak nie uzyskamy prawdziwej odpowiedzi.
Ze niby co to zmieni? Odmlodzi delikwentke? Sprawi ze bedzie bardziej atrakcyjna? Automatycznie sprawi, ze zmarszczki sie rozprostuja a siwe wlosy znikna? Wydaje mi sie to smieszne i zalosne, jesli kobieta wygladajaca na swoje lata usiluje wmowic wszystkim, ze ma ich mniej. Tak samo godni politowania sa lysiejacy panowie, ktorzy zapuszczaja sobie trzy wlosy z boku i zaczesuja je sobie okreznym ruchem na czaszce.
Uplywajacy czas trzeba przyjmowac z godnoscia.
No comments:
Post a Comment