Mlodsza siostra Meza, N., jest w tzw. "trudnym wieku" (16 lat). Podbiera rodzicom pieniadze z portfela, mowi, ze idzie sie uczyc, a tak naprawde idzie na impreze, nie chce jej sie uczyc. O ile to ostatnie jest dla mnie w pelni zrozumiale (nikomu w wieku 16 lat nie chce sie uczyc, mnie tez sie nie chcialo), to inne rzeczy nieco mnie dziwia.
Kilka tygodni temu N. wybierala sie na szkolna zabawe, na ktora zaprosil ja jej chlopak. Na taka okazje nalezy oczywiscie zakupic odpowiednia sukienke. N. poprosila nas o wsparcie finansowe, ktorego chetnie jej udzielilismy. Nieco pozniej okazalo sie, ze moi tesciowie zabronili N. pojsc na zabawe (aby zmotywowac ja do pilniejszej nauki) dlugo przed jej rozmowa z nami. Nietrudno zgadnac jak sie z Mezem poczulismy.
Nie wiem, czy to kwestia roznic kulturowych, czy po prostu wychowania, ale z reka na sercu moge powiedziec, ze w czasach mojej "burzy i naporu" NIGDY nie uszczknelam rodzicom banknotow z portfela i NIGDY nie sklamalam, ze ide do kolezanki uczyc sie, podczas gdy faktycznie szlam sie gdzies zabawic. Wydawalo mi sie to po prostu nie w porzadku. Usprawiedliwianie takich wybrykow mlodym wiekiem brykajacej uwazam za poblazanie, jestem jednak pewna, ze z krnabrnych nastolatkow moga wciaz wyrosnac porzadni dorosli.
Maz twierdzi, ze nie zna absolutnie nikogo, kto bedac w okresie dojrzewania nie wykrecalby podobnych numerow, i ze jestem jedynym mu znanym wyjatkiem, ja jednak mysle, ze sa jeszcze gdzies na swiecie ludzie mnie podobni.
Sa? Czy nie ma? Pozwolę sobie wstawić sondę. A najlepiej dwie:
Z czego wynika krnabrnosc nastolatkow?
Bylem grzeczny czy mialem rozki?
No comments:
Post a Comment