Nie spodziewalam sie, ze rok 2008 przyniesie tyle niespodzianek, zmian i nowych doswiadczen.
Kilka tygodni temu przypatrywalam sie M., jedzacej z upodobaniem drugiego z kolei wielkiego ogorka w occie winnym. Zazartowalam wtedy, ze moze jest w ciazy, stad ten apetyt. Smialysmy sie wtedy obie do rozpuku.
Tydzien temu okazalo sie, ku mojemu i M. bezbrzeznemu zdumieniu, ze moja przyjaciolka bedzie miala dziecko.
Pierwszy raz obserwuje bliska mi kobiete, ktora jest w ciazy. Z ciekawoscia i fascynacja slucham wiec opowiesci M. o jej odczuciach, przezyciach, obawach i lekach, ale i o ekscytacji i wielkiej radosci. Jest dzielna. Gdybym ja znalazla sie w takiej sytuacji, to pomimo, iz jestem 26- letnia mezatka, bylabym jeszcze bardziej przerazona.
Tak wiele sie zmieni. Gdybym nawet nie wyjechala do Californi, to i tak wszystko byloby inne.
Skoncza sie poranne spotkania "na kawe", lunche, ktore trwaja 2 godziny a potem naturalnie przechodza w dlugie rozmowy, zakupy i calonocne przesiadywania przy filmach i popcornie. M. zaczyna zupelnie nowe zycie. Nie wolno jej legalnie napic sie alkoholu (ma tylko 19 lat), ale zycie uczynilo ja matka.
M. cieszy sie, ze przez najblizszy miesiac (do mojej przeprowadzki) bedzie mogla dzielic sie ze mna swoimi przezyciami. Ja rowniez chce byc przy niej, chce jej pomoc, gdy tego potrzebuje. Chce trzymac ja za reke, gdy sie boi i ocierac jej lzy gdy placze. Chce cieszyc sie z nia i obserwowac jak sie zmienia (ostatnio pokazywalysmy sobie nawzajem rozstepy na piersiach, jak dwie wariatki).
Chyba wreszcie doswiadczam prawdziwej przyjazni.
Nie mam wyksztalconego instynktu macierzynskiego, obce jest mi "tiu tianie" i "gu ganie" nad niemowleciem. Ja chce po prostu byc z nia, dla niej, przy niej, pomimo, iz to, przez co przechodzi, jest dla mnie kompletnie obce. Wiem, ze ona rowniez tego potrzebuje. Mam nadzieje, ze uda mi sie to, pomimo odleglosci, ktora bedzie nas dzielila.
No comments:
Post a Comment