Co sobote chodzimy z Mezem do Indonezyjsko-Amerykanskiego kosciola Adwentystow Dnia Siodmego.
Sala zawsze wypelniona jest Indonezyjczykami i osobami chinsko- indonezyjskiego pochodzenia (plus jeden Afroamerykanin, plus jedna biala kobieta, zgadnijcie kto). Msza prowadzona jest w dwoch jezykach, angielskim i indonezyjskim. Kazanie jest zwykle tlumaczone: jesli mowi pastor- na angielski, a jesli inna, angielskojezyczna osoba- na indonezyjski. Tlumacze zmieniaja sie, tak, jak wszyscy prowadzacy msze (kazdy ma obowiazek udzielac sie w jakis sposob). Najstarsi i najbardziej szanowani czlonkowie kosciola nazywani sa starszyzna.
Pastor mowi lamana angielszczyzna, ale jego kazania (mimo, iz sa tlumaczone) porywaja. Ma w sobie niezwykla pasje i charyzme, do tego jeszcze swietnie spiewa.
26 stycznia to pierwszy dzien Chinskiego Nowego Roku. W zeszla sobote osoby z korzeniami chinskimi ubraly sie odswietnie w kolorowe koszule i sukienki z haftowanymi smokami.
Kazda msza zawiera w sobie czesc dla dzieci. Ostatnio historie dla najmlodszych opowiadal B, kolega Meza z dziecinstwa. Po wszystkim pogratulowalam mu dobrej roboty i zainteresowalam sie, skad zna taka fajna opowiesc.
- Dziekuje- odparl B- historie znalazlem w internecie.
Kosciol dotrzymuje kroku postepowi technologicznemu: mamy tu cyfrowy rzutnik, ktorym wyswietlane sa na ekranie slowa piosenek, zdjecia i cytaty z Biblii. Ostatnio zaskoczyl mnie jeden pan, nalezacy do starszyzny kosciola, ktory w trakcie mszy czytal sobie Biblie... z ekranu iPhone'a. To samo robil moj Malzonek.
Pieniadze na ofiare zbierane sa do specjalnych woreczkow. Niektorzy wrzucaja rowniez czeki.
Po kazdej mszy wszyscy udaja sie na wspolny lunch do sali bankietowej przy kosciele. Serwowane sa tradycyjne indonezyjskie potrawy: ryz, ostra zupa, jajka gotowane z tofu, kluski... Po lunchu wszyscy wsiadaja do swoich samochodow (niektorych bardzo ekskluzywnych) i jada do domu. W poniedzialek ida do pracy. Wiekszosc czlonkow kosciola pracuje w branzy zdrowotnej: sa lekarzami, pielegniarzami lub pracownikami biur w szpitalach (bardzo szanowane i dobrze oplacane zawody w Ameryce).
Tak wlasnie tradycja miesza sie z nowoczesnoscia.
No comments:
Post a Comment