Przez pare ostatnich tygodni sledzimy z Mezem w internecie proces pewnego sedziego i pralni/krawca.
W 2005 roku sedzia dostal nowa prace. Siedzenie za biurkiem sprawilo, ze biedaczyna przytyl 10 kilo. W nowej pracy trzeba wygladac szykownie, postanowil wiec zabrac swoje stare garnitury do krawca/pralni aby je nieco powiekszyc i odswiezyc.
Pech chcial, ze biednym, koreanskim wlascicielom pralni, gdzies zapodzialy sie jedne spodnie.
Sedzia zazadal zwrotu pieniedzy za caly garnitur- 1 150$.
Panstwo Chung znalezli spodnie po paru dniach.
Sedzia stwierdzil kategorycznie, ze te spodnie nie naleza do niego.
Po czym sie wkurzyl i pozwal Koreanczykow. Zazadal 63 700 000$- slownie: szescdziesiat trzy miliony siedemset tysiecy dolarow amerykanskich.
Jak do tego doszedl?
Otoz stwierdzil, ze jest niezadowolony z uslug i od tej pory, przez najblizszych 5 lat bedzie korzystal z innej pralni oddalonej nieco od jego miejsca zamieszkania (bo ta najblizsza tak bardzo go zawiodla). Jako osoba nieposiadajaca samochodu bedzie musial placic za jego wynajecie lub za taksowke. Pomnozyl cene, jaka zaplaci za taksowke (lub samochod) przez ilosc dni, w ktorych bedzie wybieral sie do pralni, do tego dorzucil straty moralne (brak spodni moze powaznie odbic sie na zdrowiu psychicznym). Po pomnozeniu tego wszystkiego przez 2 (jest dwoje winowajcow, dwoje wlascicieli: maz i zona) otrzymal imponujaca sume 63 milionow dolarow.
W marcu w sadzie zaproponowano mu ugode- za 12 000$ mialby wycofac wszystkie zarzuty. Ugoda ta nie spodobala sie sedziemu ale wielkodusznie zmniejszyl wysokosc zadanej kwoty do 54 000 000 $, ktore wedlug niego sa jak najbardziej do przyjecia.
Sprawa jest w toku.
No comments:
Post a Comment