Dziś rano dowiedziałam się, że 15 marca moja szefowa odchodzi z pracy. Po 15 latach w naszej firmie zdecydowała, że nie chce już pracować w marketingu, ale poswięcic się pracy w kościele, do ktorego należy (jak już kiedyś wspominałam, amerykańskie kościoły są połączeniem sanktuariów, szkół, przedszkoli, sal gimnastycznych, etc; SP zostanie więc zatrudniona na stanowisku sekretaryjno- kierowniczym na cały etat). Podejrzewam, że związek z jej decyzją ma również fakt, iż jej brat jest świetnie prosperującym właścicielem farmy żółwii i potrzebuje wspólnika.
Moją nową szefową będzie AN, która niedawno została zatrudniona przez naszą firmę (ale ma doświadczenie w marketingu).
Lubię AN, ale nie cieszy mnie odejście SP. Trochę obawiam się zmian związanych z jej brakiem. SP była pośrednikiem między nami a szefami, których punkt widzenia był nierzadko inny od naszego. Była klejem scalającym firmę i, przy okazji, naprawdę dobrą koleżanką. Będzie mi jej brakowało.
No comments:
Post a Comment