Moja koleżanka z pracy przez długi czas szukała kogoś, kto dawałby jej 9-letniemu synowi lekcje gry na gitarze. W Fairfield nie znalazła nauczyciela a wozić dzieciaka 2 razy w tygodniu do Iowa City było jej nie na rękę.
Powiedziała mi o tym wszystkim 2 tygodnie temu.
Od tamtego czasu daję O'R lekcje gry na gitarze (w niezwykle konkurencyjnej cenie). Jest to dla mnie nowe, bardzo interesujące doświadczenie.
Po pierwsze - gdy sama zaczynałem uczyć się grać na gitarze, miałam za sobą już 6 lat szkoły muzycznej w klasie fortepianu, i siłę w dłoniach, której ten mały chłopiec jeszcze nie posiada. Upłynie sporo czasu, zanim uda mu się wydobyć z instrumentu jakiś przyzwoicie brzmiący dźwięk.
Po drugie - z przyjemnością zauważyłam, ze pamietam bardzo wiele z moich lekcji z przeszłości, i, wyglada na to, ze umiem tę wiedzę przekazać.
O'R chętnie spędza ze mną czas i szybko się uczy. Mam nadzieje, że z czasem nie zabraknie mu entuzjazmu.
pozdrawiam z Australii :)
ReplyDeleteA ja z Iowa! :)
ReplyDeleteWlasnie mi przypomnialas jak ja uczylam sie od Ciebie i Roberta gry. Czas beztroskiego dorastania i niezapomnianych chwil. Hmm moze czas wyjac gitare z szafy. Pozdrawiam Aga P-K
ReplyDeleteStare dobre czasy :)
ReplyDeleteja daję korki z matmy, troszkę podobne miałem odczucia przed pierwszą lekcją
ReplyDeleteTo ciekawe, z jak wielu rzeczy nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele rzeczy jest dla nas naturalnych, bo robimy je od zawsze, a dla kogos, kto sie uczy, jest to droga przez meke :)
ReplyDelete