"Czas isc do fryzjera" stwierdzilam patrzac w lustro. I to do takiego prawdziwego, z wielkiego zdarzenia.
Nie to, zebym do tej pory chodzila do kogokolwiek. Zwykle po prostu schodzilam 3 pietra nizej do salonu mieszczacego sie na parterze mojego apartamentowca. Jedyna roznica miedzy tym salonem a tym "prawdziwym, z wielkiego zdarzenia" byla taka, ze ten na dole byl glownie przeznaczony dla klientow z tzw. "wlosami etnicznymi". Nie owijajac w bawelne: bylam jedyna biala klientka.
W sumie nie moge narzekac- Bonita zawsze zrobila kawal dobrej roboty a jej masaz glowy nie ma sobie rownych. Ale zaczelam sie zastanawiac nad innym salonem, gdy moja fryzura zostala skomplementowana. Przez Afroamerykanow. Kilka razy. Pomyslalam sobie, ze chyba czas znalezc sobie styl pasujacy do mojej rasy (nie obrazajac nikogo).
Malzonek zaraz zorientowal sie w temacie. Jego kolezanka jest fryzjerka i pracuje w ekskluzywnym salonie kilka przecznic stad. Tam tez sie wybralam (z uprzednio wydrukowanym zdjeciem pani z pozadana przeze mnie fryzura).
Candace (kolezanka meza) rowniez sie postarala. Wyszlam ostrzyzona i uczesana tak jak lubie.
Zostawilam 20- procentowy napiwek.
Tutaj napiwki daje sie nie tylko kelnerom ale takze fryzjerom, taksowkarzom, chlopcom hotelowym. Nawet w kawiarniach typu "Starbucks", przy kasie, mozna znalezc specjalne pudelko na drobne.
Ktos moglby stwierdzic, ze 20- procentowy napiwek dla fryzjerki to rozpusta.
Zaczelam zostawiac wysokie napiwki po tym, jak doswiadczylam, czym tak naprawde jest praca kelnerki.
Restauracja, w ktorej pracowalam, nazywa sie "Cracker Barrel" i serwuje jedzenie w stylu country. To chyba, na poludniu, najpopularniejsza siec restauracji tego typu. W kazdej restauracji miesci sie rowniez sklep z ozdobionymi tradycyjnie artykulami typu naczynia, obrusy itp.
Restauracja jest otwarta od godziny 6:00 rano. Jesli ktos kiedys pracowal w takim miejscu to wie, ze w pracy trzeba byc przynajmniej godzine przed otwarciem. Pol godziny na dojazd plus pol godziny na wstanie z lozka i ubranie sie (wersja optymistyczna) daje nam obraz godziny, o ktorej musimy wstac: 4:00 rano. Normalni ludzie o tej porze jeszcze spia. Nie wspominajac juz o tym, ze wstajac o 4:00 i wyruszajac z domu o 4:30 mozemy zaobserwowac ten straszny efekt rozwidniania sie, ktory dla mnie osobiscie jest nie do zniesienia. O niczym innym wtedy nie marze jak o znalezieniu sie w cieplym lozku i przytuleniu do zywego kaloryfera jakim o tej porze dnia jest moj Maz.
Pracuje sie okolo 8 godzin w porze sniadania zahaczajac nieco o lunch. Kazdy wie, ze sniadania i lunche, to posilki, ktore je sie najkrocej- ludzie spiesza sie do pracy. Napiwki rowniez nie sa wtedy imponujace. Aby zarobic tak pozadana stowe dziennie nalezy obsluzyc niekiedy do 50 stolikow co daje okolo 6 stolikow na godzine. Najfajniej jest kiedy trafiaja sie tzw "party" czyli stoliki, przy ktorych siada 4 lub wiecej osob. Wtedy mozna liczyc na wiekszy napiwek.
Z reguly klienci sa mili i chetnie rozmawiaja z kelnerkami (szczegolnie, gdy mowia one z uroczym, polskim akcentem). Kilku klientow zaproponowalo mi randke. Kilku innych pomoglo w szukaniu nowej pracy.
Zdarzaja sie niestety tacy, ktorym nic nie pasuje. Jajko na miekko jest za bardzo wodniste, tost niewystarczajaco przypieczony albo znow za bardzo przypieczony, cola smakuje "dziwnie" a dzem to by chcieli truskawkowy a nie wisniowy. Jesli jeszcze w kuchni jest maly poslizg i na posilek klient musi czekac dluzej niz 10 minut to prawdopodobienstwo, ze klient zapragnie porozmawiac o tym z managerem jest stuprocentowe. A wtedy nie ma co liczyc na duzy napiwek.
Dlaczego napiwki sa takie wazne? Otoz w restauracji stawka za godzine jest tak niewielka, ze pracujac 8 godzin dziennie 6 dni w tygodniu nie da rady zarobic nawet na przecietny czynsz.
Po 8 godzinach obslugiwania gosci nie idzie sie od razu do domu. Czeka nas jeszcze praca dodatkowa wyznaczona przez managera. Moze to byc cos przyjemnego jak na przyklad zawijanie sztuccow w serwetke, ale moze sie trafic cos uroczego typu mycie podlogi lub lodowki. Oczywiscie jest to czasochlonne a jest sie oplacanym tylko stawke godzinowa.
Z reguly zostawiam duze napiwki- przynajmniej 15%.
Na poczatku (jako rodowitej Polce), przy placeniu rachunku i zostawianiu napiwku czasem drzala mi reka. Teraz, jak przypominam sobie wstawanie o 4 rano, klotnie z kucharzami, goscmi, managerami, prace dodatkowa i gosci, ktorzy siedza przy stoliku 3 godziny i zostawiaja 3 dolary napiwku, zostawiam w restauracji te kilka(nascie) dolarow wiecej, a na kopii rachunku pisze "Dziekuje za wspaniala obsluge! Milego dnia.".
No comments:
Post a Comment